ANNA CICHOBŁAZIŃSKA: - Praca misjonarza w Afryce ciągle niewiele jest znana naszym Czytelnikom. Proszę przybliżyć nam Czarny Ląd widziany oczyma misjonarza.
KS. EUGENIUSZ BUBAK: - Misja Nguelemendouka w
Kamerunie położona jest w diecezji Doume Abong - Mbang. Założona
została 50 lat temu. Pierwszym biskupem był Francuz, następnym Holender,
trzecim Kameruńczyk, czwartym i obecnym jest Polak - bp Jan Ozga.
W diecezjii Doume jedną z pierwszych była parafia Nguelemendouka.
Z tej parafii, bardzo dużej i rozległej (150x100 km2), powstało trzy
parafie: Esseng, Mbegue i właśnie Nguelemendouka. W parafii Mbegue
pracuje również kapłan diecezji częstochowskiej - ks. Emil Cudak.
Praca misyjna w Afryce, a w Kamerunie szczególnie, wymaga
dotarcia do ludzi z najbardziej odległych zakątków, często położonych
w buszu. Mówiąc Afrykańczykom o Panu Bogu i głosząc Ewangelię, trzeba
posługiwać się metodami nieznanymi duszpasterstwu europejskiemu.
Poprzednie religie Czarnego Lądu, zwane animizmem, oparte były na
wierze w duchy i szczególną magiczną bliskość z nimi. Do swoich obrzędów
religijnych Afrykańczycy używali amuletów, masek, przedmiotów rytualnych,
które wyrażały ich łączność z duchami. I dzisiaj, żeby dotrzeć do
świadomości mieszkańców Afryki, do ich potrzeb duchowych, trzeba
im dostarczyć określonych przedmiotów, my to nazwalibyśmy narzędziami
kultu, takich, jak: medaliki, różańce, książki. I choć nie pełnią
one takiej roli, jak u nas, misjonarze w swojej pracy apostolskiej
uczą używania tych znaków religijnych w rozumieniu naszej, katolickiej
wiary.
- W filmach dokumentalnych o Afryce możemy przyjrzeć się praktykom religijnym i zobaczyć miejsca kultu. Odbiegają one od naszych europejskich stereotypów...
- To prawda. Ważnym elementem pracy misyjnej jest miejsce, gdze Afrykańczycy mogą się spotkać i wspólnie modlić. Do tej pory wystarczały im kaplice budowane tak, jak budują swoje domy, a więc ze słupów wyplatanych lianą, uzupełnianych błotem i pokrytych liśćmi palmowymi. Ponieważ budynki te nie są zamykane, w ich cieniu wypoczywają zwierzęta domowe i dzikie. Dzisiaj cywilizacja dociera i do afrykańskiego buszu, jego mieszkańcy zauważają, że można żyć godniej, a kaplica winna wyglądać okazalej niż rodzinne domy. Stąd też proszą misjonarzy o pomoc w wybudowaniu kaplicy murowanej, często z cegły (nie wypalanej, ale wyciskanej z form, suszonej na słońcu), gdyż jest to dla nich najtańszy dostępny budulec. W wybudowaniu kaplicy uczestniczą prawie wszyscy mieszkańcy wioski, od dzieci aż do ludzi starych. Brak jest fachowców - murarzy, dekarzy, stolarzy, rolą misjonarza jest znalezienie ich, często w odległej miejscowości, i przywiezienie na miejsce budowy. Nim kaplica powstanie, trzeba wykarczować sporą część buszu. Trzeba też przynieść kamienie i rozdrobnić je, używając prostych narzędzi. Piasek mieszkańcy wydobywają z rzeki i dostarczają na miejsce, używając prostych narzędzi służących na co dzień - miski, toki, kosze. Zadaniem misjonarza jest dostarczenie na plac budowy cementu, blachy, gwoździ, drutu, drzwi, okien, czyli tych materiałów i narzędzi potrzebnych do budowy, których sami mieszkańcy nie mogą wyprodukować.
- Budowa kościoła czy kaplicy to i w Polsce ogromne przedsięwzięcie, tak dla kapłana, jak i parafian. Mieszkańcy Afryki przecież są stokrotnie biedniejsi. W jaki sposób zbierają fundusze na budowę?
- Zdobycie środków na budowę kaplicy jest zadaniem misjonarza.
Stanowią je ofiary zebrane w czasie Mszy św. od parafian kameruńskich
i wiernych w Polsce, gdy np. misjonarz przyjeżdża na urlop, pomoc
różnych fundacji odpowiedzialnych za misje, pomoc biskup miejsca,
z którego pochodzi misjonarz, oraz konkretna pomoc innych ludzi,
rozumiejących zasadę misyjności Kościoła powszechnego. W moim przypadku
taką pomoc udzielił misji Nguelemendouka, która buduje nową kaplicę ,
ks. inf. Ireneusz Skubiś, redaktor naczelny Niedzieli, za co w imieniu
moich kameruńskich parafian serdecznie dziękuję.
W parafii Nguelemendouka kościół usytuowany jest przy misji,
jednak aby dotrzeć ze Słowem Bożym do 8 tys. parafian mieszkających
w buszu na obszarze 45x23 km2, powstawały kaplice. Obecnie w parafii
jest 40 kaplic, w tym 7 murowanych i 33 zbudowane z miejscowego budulca,
czyli roślin. 6 z nich wymaga natychmiastowego remontu lub budowy
od nowa.
- Praca misjonarza na tak wielkim terenie zapewne nie jest łatwa. Proszę nam opowiedzieć, jak zorganizowana jest posługa duszpasterska w parafii Nguelemendouka?
- O pracy misjonarza można by mówić godzinami. Trudno
jest dojechać misjonarzowi do położonych w buszu kaplic. W porze
deszczowej nawet samochód terenowy ślizga się, zapada w dziury, przewraca.
Zawsze w taką drogę wyrusza ksiądz z katechistą i siostrą odpowiedzialną
za COP - MONDE (katolicki ruch dzieci rozpoczynających katechizację)
. W parafii Nguelemendouka jest 100 katechistów (w każdej wiosce
2), odpowiadają oni za rozwój wiary w swojej miejscowosci. Formowani
są przez kapłana w czasie organizowanych przez niego kilka razy w
roku sesji. (Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że organizacja takich
sesji spada na kapłana. Musi on dać nocleg i wyżywienie dla 100 osób.
Nie jest to zadanie łatwe). Msza św. odprawiana jest przez kapłana
w języku francuskim i tłumaczona przez katechistę na język lokalny,
w czasie spowiedzi kapłan porozumiewa się z wiernymi w miejscowym
języku maka. Po przyjeździe do wioski misjonarz rozpoczyna swoją
posługę od spowiedzi św. Spowiada ok. 3 godzin, po czym rozpoczyna
się Msza św. Trudno ją pojąć Europejczykowi. Trwa ok. 3 godzin, kameruńscy
wierni wzbogacają ją śpiewem, występami, w darach ofiarnych niosą
swoje plony, zwierzęta - kury owce. Po zakończeniu Mszy św. kapłan
odwiedza w domu chorych, którzy nie mogą uczestniczyć w liturgii.
Następnie spożywa posiłek w domu katechisty lub szefa wioski. Zakończenie
pobytu w wiosce to pytania od wiernych, pomoc w rozwiązywaniu spraw
rodzinnych, planowanie daty przyjazdu w związku z udzielaniem sakramentu
chrztu św. W kaplicach udzielane są chrzty 5 razy w roku. W Kamerunie
jest bardzo wysoki przyrost naturalny, ale też bardzo duża śmiertelność.
Zdarza się, że w parafii umiera dziennie 10 osób. Pogrzeby prowadzą
katechiści. Powszechna w Afryce poligamia powoduje, że niewiele jest
ślubów.
Kameruńscy parafianie działają w ruchach i stowarzyszeniach.
W parafii Nguelemendouka istnieje Legion Maryi, Stowarzyszenie Kobiet
Kameruńskich, którego celem jest studiowanie Pisma Świętego i poznawanie
roli kobiety w rodzinie i świecie. Mamy również trzy chóry, które
przygotowują oprawę liturgii Mszy św. w języku francuskim, łacińskim
i lokalnym. Prowadzący te chóry kierują także chórami w poszczególnych
wioskach parafii.
- Niewiele Ksiądz mówi wprost o sobie, a przecież praca misjonarza, i to misjonarza w Afryce, wiąże się nie tylko z kulturą tak różną od kultury europejskiej, ale również z poświęceniem często własnego zdrowia, a nawet życia.
- To prawda, praca misyjna w Afryce wymaga poświęcenia i ci, którzy wybierają taką służbę w Kościele powszechnym, zdają sobie z tego sprawę. Afryka nękana jest chorobami, wojnami, walkami plemiennymi. Każdy misjonarz jest do tego przygotowany. Afrykańskie choroby i wojny zbierają żniwo nie tylko wśród ludności cywilnej, chorują także, a nawet giną kapłani, zakonnicy i siostry zakonne. Ale praca misyjna na Czarnym Lądzie trwa nieprzerwanie mimo tych zagrożeń, bo taka jest misja naszego Kościoła. Ja sam do kraju na urlop przyjeżdżam co dwa lata. Mimo dwu zawałów, bypassów, malarii, tyfusu, fileriozy i zagrożenia amputacją nogi po ugryzieniu węża wracam do moich parafian, bo wiem, że na mnie czekają. Zawsze pilnie przyglądają się moim przygotowaniom do podróży. Fakt, że zostawiam buty, jest dla nich znakiem, że wrócę.
- Dziękuję za rozmowę i życzę wiele zdrowia i sił w prowadzeniu swojej afrykańskiej misji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu