Rychwałdzkie groty solne dalej będą otwarte dla zainteresowanych. O. Grzegorz Sroka przekazał je Zgromadzeniu Franciszkanów, które zamierza udostępniać je na takich samych zasadach, jak było to czynione za życia mnicha-zielarza. Potwierdza to w rozmowie z nami o. Radosław Kramarski, proboszcz sanktuarium Pani Ziemi Żywieckiej.
- Pragniemy zachować dziedzictwo o. Grzegorza dla potomnych. Stąd też groty, jako część tego dziedzictwa, dalej będą przyjmowały tych wszystkich, którzy tylko zechcą z nich skorzystać - zapewnia o. R. Kramarski. Groty solne o. Grzegorz oddał do użytku 15 lipca 2005 r. Już wtedy można było z nich korzystać przez cały tydzień. W dni powszednie od godz. 9 do 16, a w soboty i niedziele od 8 do 17.
Każda z wzniesionych grot ma inne właściwości. „Słoneczna”, wyłożona różowymi bryłami solnymi z Kłodawy, przeznaczona jest dla osób cierpiących na choroby układu oddechowego, takie jak: stany zapalne oskrzeli i płuc, astmę oskrzelową, pylicę płuc, przewlekłe zapalenie zatok oraz choroby alergiczne układu oddechowego i skóry. „Błękitna” służy chorym cierpiącym na nerwicę, choroby układu pokarmowego (wrzody żołądka, dwunastnicy), choroby jelit i układu krążenia (choroba wieńcowa i nadciśnienie) oraz mającym kłopoty z zasypianiem. Dodatkowych efektów terapeutycznych dostarczają zamontowane w grotach minitężnie solne, z których wypływa solanka jodowo-bromowa o stężeniu 36 proc. Na potrzeby budowy dwóch grot zużyto łącznie siedem ton soli, którą wyłożono sufity, ściany i podłogi. Bryły solne sprowadzono specjalnie z kopalń soli z Bochni i Kłodawy. Dzięki temu groty z Rychwałdu mają w 90 proc. te same właściwości lecznicze, co komory solne Wieliczki i Bochni położone na głębokości 180 m pod ziemią. Potwierdza to zresztą specjalny certyfikat jakości wystawiony przez dyrekcję Kopalni Soli z Bochni.
W Polsce są zaledwie cztery takie nadziemne groty, jak w Rychwałdzie. Najbliższa znajduje się w Wysowej, miejscowości położonej w Beskidzie Niskim niedaleko Krynicy. Pozostałe tzw. groty solne pootwierane w wielu miastach na Podbeskidziu, to jedynie atrapy, w których sól na ścianach wymieszana jest z pianką monterską, a z sufitów zwisają papierowe stalaktyty. Jak łatwo się domyśleć jodu nikt w nich nie znajdzie.
mr
Pomóż w rozwoju naszego portalu