Uroczystości pożegnalne rozpoczęło poświęcenie sztandaru 17. Wielkopolskiej Brygady Zmotoryzowanej, którego dokonał bp Adam Dyczkowski 2 stycznia w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Międzyrzeczu. Zwracając się do żołnierzy, Biskup Adam mówił o trudnej i odpowiedzialnej służbie oraz o miłości do ojczyzny.
3 stycznia uroczystości przeniosły się do Żagania, gdzie stacjonuje 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej. Eucharystię w kościele pw. Matki Bożej Hetmanki Żołnierza Polskiego koncelebrowali kapelani wojskowi: ks. mjr Jerzy Niedzielski, ks. ppłk Władysław Jasica i ks. płk Stanisław Szymański, dziekan Śląskiego Okręgu Wojskowego.
Ks. Niedzielski w homilii zwrócił się do rodzin żołnierzy: - Chyba już tak musi być, że to „męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać”, jak śpiewa Alicja Majewska - powiedział. Mówił też, by wiedzy o losie bliskich nie czerpać z mediów. - One będą was raczej straszyć. Rzadko pokazują spokojne ulice, rzadko mówią o minach, które na szczęście nie wybuchły - tłumaczył kapelan. Żołnierzom zaś wydał rozkaz: - Wróćcie wszyscy cali i zdrowi.
- Najtrudniej jest rozstać się z najbliższymi - uważa chorąży Marcin Nieckarz, który z misją do Iraku leci już drugi raz. Będzie tam zajmował się ochroną bazy. - Do udziału w misji zgłosiłem się na ochotnika. Wiem, że to niebezpieczne, ale jestem żołnierzem i uważam to za swój obowiązek.
Gen. Waldemar Skrzypczak uważa, że nasi żołnierze są dobrze przygotowani do misji. - Przeszli wiele szkoleń, są świetnie zaopatrzeni. Jeżeli powiedzą, że potrzebują więcej sprzętu, dostaną go - zapewniał podczas prezentacji standardowego wyposażenia.
Żołnierze są spokojni: - Na szkoleniach uczono nas o miejscach, do których jedziemy. Zapoznawaliśmy się m.in. z geografią tych krajów, z obyczajami mieszkańców, z religią. Uważamy, że jesteśmy przygotowani, chociaż wszystko tak naprawdę okaże się na miejscu - mówią.
Pomóż w rozwoju naszego portalu