Reklama

Był numerem P 360

Dr Włodzimierz Borkowski ma skończone 87 lat. Za sobą życie obfite w tak wiele wydarzeń, przeżyć, doświadczeń i osiągnięć, że można by nimi obdarzyć kilku bohaterów. On sam może powtórzyć za Różewiczem: „Ocalałem, prowadzony na rzeź...”

Niedziela małopolska 3/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oświęcimski numer 360 mówi: - Przeżyłem KL Auschwitz od pierwszego dnia do ostatniego. Całość. Podobno takich jak ja jest dwudziestu, ale ta liczba na pewno będzie ulegać szybkim modyfikacjom.

Obozowe realia

Do KL Auschwitz dwudziestoletni Włodzimierz trafił jako więzień polityczny z pierwszym transportem w maju 1940 r. - W przemówieniu, które wygłosił do nas Lagerführer - wspomina były więzień - usłyszeliśmy, że obóz to nie sanatorium. „Witający” cynicznie obiecał nam, że kto będzie dobrze pracował, to może przeżyć nawet... 3 miesiące. Takie więc było założenie, żeby więźniów, w tym Polaków, którzy się tam znajdą, wykończyć.
W obozowej rzeczywistości młody człowiek musiał szybko nauczyć się zaradności. Pracował w bardzo różnych miejscach, m.in. przy wyrównywaniu terenu pod apelowy plac, w ciesielni, w tartaku, a w 1944 w biurze... - Wielu wspaniałych ludzi, wysportowanych, przedsiębiorczych, zaradnych, pomysłowych nie przeżyło obozu, bo taki był hitlerowski plan. Jak można przeżyć przy dziennej racji wynoszącej 1500 kalorii, gdy ciężko pracujący człowiek powinien mieć co najmniej 3500 kalorii - pyta. - Na dodatek nie mieliśmy odpowiedniego ubrania, obuwia. Warunki polowe też nie sprzyjały zdrowiu. Toteż starałem się zdobyć pracę pod dachem. Nie zawsze się udawało, ale trzeba było próbować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przeżycia wracają

Reklama

Lata spędzone w obozie zagłady to wiele doświadczeń, które do dziś wracają we wspomnieniach, w snach. Doktor zawarł je m.in. w książce pt. „Ostania prosta. Refleksje”. Wśród wielu niezwykłych przeżyć jest i to, jak Numer 360 przenosił mszalne wino i komunikanty. - Pewnego razu poprosił mnie o to stolarz Franciszek, cywil. Butelkę włożyłem za pasek spodni, a pudełko z opłatkami do kieszeni. Było widać, że coś niosę. Za bramą, przez którą wchodziliśmy, stało 5 esesmanów, każdy z nich rewidował jeden rząd wchodzących. Gdy dochodziliśmy do bramy, esesmani odeszli. A przecież gdyby mnie złapali, to bym nie miał żadnego wytłumaczenia - zamyśla się były więzień. Mszalne wino i opłatki trafiły do księdza, który odprawiał Mszę św. w pomieszczeniu rentgenowskim. Na drzwiach wejściowych wisiał niemiecki napis, który można przetłumaczyć: „Wysokie napięcie! Śmiertelne niebezpieczeństwo!”.

Kosmos był pusty

Pan Włodzimierz nie brał udziału w obozowych Mszach św. Był w tym czasie ateistą. Wiarę, jak sam mówi, stracił w 1939 r.: - Jak zobaczyłem, że wojsko z napisem „Gott mit uns” zwycięża. A przecież to byli bandyci! Jeszcze po wyjściu z obozu niebo, cały kosmos były dla mnie puste. I wreszcie pojawiła się refleksja, że to, iż dane mi było przeżyć i dobro, i okrucieństwa losu, że spotkałem tylu niezwykłych ludzi, że to wszystko, czego doświadczyłem, nie może być zbiegiem okoliczności, czy też tzw. szczęściem. Wtedy zaczął się mój powrót do Boga. Poszedłem do ówczesnego rektora Zakładu Wychowawczego Ojców Pijarów. On mnie wysłuchał. Wróciłem na drogę, z której zrezygnowałem przed wieloma laty.
Sam koniec obozowej tragedii w sposób poetycki były więzień opisuje we wspomnianej książce: „Apogeum zabijania osiągali Niemcy/ w czasie ewakuacji lagrów./ Nasz Marsz Śmierci od Buchenwaldu,/ Weimar, Jena, Cham,/ a potem Schlossenburga po/ Roding w Alpach dozorowali/ lotnicy, którzy prześcigali się/ w zabijaniu osłabionych...”. Doktor Włodzimierz uzupełnia, że to kolejny cudowny „przypadek”, którego doświadczył w życiu. Gdy więźniów prowadzono na rozstrzelanie, z pomocą przyszli amerykańscy żołnierze. Do dziś nie pamięta, jak to się stało, że znalazł się w kościółku, gdzie spędził pierwsze chwile wolności.

Został samarytaninem

Po powrocie do Krakowa, w 1945 r. zdecydował się rozpocząć studia medyczne, chociaż przed wojną studiował na ASP. - Doszedłem do wniosku - tłumaczy - że jedynym mądrym zawodem, który służy ludziom, jest medycyna. Zostałem samarytaninem z wyższym wykształceniem. Jako lekarz pracowałem w ambulatorium przy kopalni węgla kamiennego, chodziłem do wszystkich wypadków dołowych! Interesowało mnie udzielanie pierwszej pomocy. To dawało satysfakcję!
Ale posiadanych talentów: malarskiego i literackiego nie zakopał. Jeszcze w obozie na skrawkach papieru zaprojektował oświęcimskie witraże. Potem realizował kolejne cykle, a efekty jego twórczych działań prezentowano na ponad trzydziestu wystawach w różnych miastach Polski. Napisał również wiele wierszy oraz krótkich utworów prozatorskich.
Po wieloletnim pobycie na Śląsku dr Borkowski wrócił do Krakowa. Mieszka w jednym z kurdwanowskich bloków i chociaż jego ciało często odmawia mu posłuszeństwa, chociaż stracił wzrok, chociaż jest zdany na pomoc innych, wciąż ma w sobie wiele pogody ducha, radości, która może towarzyszyć tylko ludziom pod każdym względem spełnionym. W wierszu „Modlitwa” pisze: „...Panu Bogu dziękuję za szczęśliwe/ dzieciństwo za zdanie matury/ za przeżycie dwóch wojen/ i obozu koncentracyjnego/ za studia medyczne/ za trzy specjalizacje/ za zdrowe i udane dzieci, za żonę...”.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do Kurii Rzymskiej: struktury nie powinny spowalniać ewangelizacji

2025-12-22 11:09

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Leon XIV

Vatican Media

Struktury Kurii Rzymskiej nie powinny spowalniać ewangelizacji. Kościół jest z swej natury zwrócony ku światu, misyjny – wskazał Leon XIV w przemówieniu do Kurii Rzymskiej podczas dorocznego składania życzeń na Święta Bożego Narodzenia. Papież dodał, że wszyscy są powołani, szczególnie w Kurii, do bycia budowniczymi komunii Chrystusa.

Leon XIV spotkał się rano z Kurią Rzymską, aby dorocznym zwyczajem złożyć żuczenia z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, a także przekazać wytyczne i wskazówki dla członków Kurii, ukierunkowujące na przyszłe zadania.
CZYTAJ DALEJ

Federacja Stowarzyszeń Rodzin Katolickich w Europie wykluczona ze wszystkich funduszy UE!

2025-12-22 12:43

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Adobe Stock

Przewodniczący Federacji Stowarzyszeń Rodzin Katolickich w Europie Vincenzo Bassi poinformował, że FAFCE została wykluczone z finansowania przez Komisję Europejską z sześciu projektów UE promujących ochronę dzieci i młodzieży. Tłumaczono to domniemanymi naruszeniami zasad równości i wartości UE.

- Jako przewodniczący FAFCE uważam to za dyskryminację ideologiczną. Jak federacja stowarzyszeń, której główną misją jest promowanie rodziny, może zostać wykluczona z projektów finansowanych przez UE, takich jak CERV czy Erasmus+? - dziwi się Vincenzo Bassi.
CZYTAJ DALEJ

Kalendarz Adwentowy: Gdy rodzi się posłaniec łaski

2025-12-22 21:00

[ TEMATY ]

Kalendarz Adwentowy 2025

Karol Porwich/Niedziela

• Ml 3, 1-4. 23-24 • Łk 1, 57-66
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję