Niektórzy już biegiem pokonują drogę z sanktuarium w Mariazell do swoich autokarów. Przejmujący chłód i surowy klimat austriackich Alp dał się we znaki wszystkim. Całą Mszę św. - już ostatnią na naszym pielgrzymkowym szlaku - spędziliśmy szczękając zębami. Szczęśliwcami byli ci, którzy mieli pełne buty. Łyk kawy na stacji benzynowej, niestety, nie miał już włoskiego smaku, ale rozgrzał nieco. Jedziemy do domu... Można teraz odpocząć w autokarze. Ale to ostre powietrze orzeźwiło, mimo zmęczenia wielu z nas nie śpi. Zapatrzeni w majestat gór, w biel śniegu i tańczące na nim jeszcze przed chwilą promienie słońca, górskie potoki wijące się wzdłuż naszej trasy, wspominamy już to, co właściwie się jeszcze nie skończyło.
Stąpając po śladach świętych
Reklama
Z uśmiechem wracamy myślami do pierwszego przystanku - wieczornego spaceru po Wiedniu, kiedy przekonaliśmy się, jak nas jest dużo. I już wtedy wiedzieliśmy, że trzeba się bardzo pilnować, bo łatwo dołączyć do innej grupy ludzi, niekoniecznie z naszej pielgrzymki. Nasza ponad 500-osobowa gromada wzbudzała zainteresowanie wiedeńczyków, którzy pytali, co się dzieje. Prawdziwe oblężenie Wiednia. Tutaj pierwsza Msza św. w kościele Ojców Kapucynów i zwiedzanie w podziemiach miejsca pochówku m.in. austriackich władców. Przepiękne sarkofagi - dzieła sztuki rzeźbiarskiej przemawiają do nas tajemnicą śmierci i przemijania. Zwiedzając kolejne bazyliki i sanktuaria, coraz mocniej uświadamiamy sobie ulotność tego życia. I budzi się pragnienie ocalenia i pielęgnowania, na wzór świętych, tego, co w nas najlepsze. Padwa i Święty - wszyscy Włosi wiedzą, że chodzi o św. Antoniego, Orvieto - miejsce Cudu Eucharystycznego, Manopello, Subiaco, Asyż, Cascia, Wenecja, Monte Cassino, San Giovanni Rotondo, to niektóre miasta, dokąd pielgrzymowaliśmy. Każde z tych miejsc ujmuje nas pięknem architektury sakralnej, malarstwem, rzeźbą. Zostawiamy tam swoje modlitwy i intencje, z którymi przyjechaliśmy. Zapoznajemy się z życiem świętych i cudami, które stały się ich udziałem. Są też miejsca, które wywierają na nas szczególne wrażenie, gdzie obiecujemy sobie powrócić. Takim miejscem dla wielu jest Rzym - Wieczne Miasto, serce Kościoła. Tu jest cel naszej pielgrzymki, aby w Bazylice św. Piotra podziękować za 10 lat „Niedzieli Rzeszowskiej”, za katolickie media, które umacniają naszą wiarę. Jak w rzymskim kościele Santa Maria del Popolo (Najświętszej Maryi Panny Ludu - kościele tytularnym kard. Dziwisza) mówi przybyły na uroczystości redaktor naczelny „Niedzieli” ks. inf. Ireneusz Skubiś, pielgrzymujemy nie tylko śladami świadków Chrystusa, ale również niesiemy naszą wiarę, będąc dla innych, tu na tej włoskiej ziemi, w tak licznej grupie świadkami. Każda społeczność potrzebuje jednak swojego przewodnika. My mamy szczęście, że Niedzielę Dobrego Pasterza możemy przeżywać w Watykanie. Przy relikwiach św. Piotra, przy grobie Jana Pawła II, podczas modlitwy „Regina Coeli” z Benedyktem XVI dziękujemy za wszystkich, którzy mają udział w Chrystusowym kapłaństwie. Dopełnieniem tego jest Msza św. u tronu św. Piotra, podczas której abp Edward Nowak w swoim rozważaniu ukazuje sylwetki trzech pasterzy Kościoła - św. Piotra, Jana Pawła II i bł. ks. Władysława Findysza. Na zakończenie w ciepłych słowach ordynariusz rzeszowski bp Kazimierz Górny wyraża radość, że w tak licznej grupie spotykamy się w tym miejscu, prosimy o błogosławieństwo dla diecezji rzeszowskiej i wszystkich instytucji, w tym dla edycji rzeszowskiej „Niedzieli”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Radość i trud pielgrzymowania
Pielgrzymowanie wciąga. Kto raz go „zakosztował”, mimo trudu, który się z tym wiąże, odczuwa ogromną radość. W naszej pielgrzymiej rodzinie są osoby, które już kolejny raz uczestniczą w pielgrzymce zorganizowanej przez ks. Józefa Kulę. Oni znają dobrze dreszczyk Reisefieber - gorączki przed podróżą, długie godziny ostatniej nocy przespanej na „zająca”. A rankiem radość ze spotkania z innymi pielgrzymami. Tu, w autokarach przez te kilka dni tworzymy rodzinę pielgrzymią. Wspólna modlitwa różańcowa, Koronka, Godzinki mają jakby większą moc, wspólny śpiew - jednoczy. Cieszymy się byciem razem, rozmowami, poznawaniem siebie, wymianą poglądów. To nas ubogaca. Podarowana kanapka, koc, łyk wody, czy nawet skarpety otwierają nas na drugiego człowieka. Serdeczną atmosferę w każdym z 10 autokarów tworzą nasi księża odpowiedzialni za poszczególne grupy. Wybierając różne warianty pielgrzymiej trasy, możemy poznać klimat panujący w innych autokarach. Nieraz oko przymyka się ze zmęczenia, buty obcierają, żołądek nie chce przyjąć kolejnej porcji „makaroni”, ale powtarzamy sobie wtedy: pielgrzym nie narzeka. Pielgrzym się raduje. I to pomaga.
Bóg przemawia do nas pięknem przyrody
Mówi się, że w górach bliżej do Pana Boga. I nic w tym dziwnego, przecież najważniejsze wydarzenia zapisane na kartach Pisma Świętego mają miejsce właśnie w górach. Góry sprzyjają pogłębieniu duchowości człowieka, wyciszeniu, ćwiczeniu pokory względem siły natury, pewnie dlatego te ziemie są ojczyzną tylu świętych. Są chwile, kiedy naszą modlitwą staje się zachwyt nad pięknem stworzonego świata. Przejeżdżając przez polskie i słowackie Karpaty, austriackie Alpy i włoskie Apeniny obserwujemy malownicze widoki, uśpione wioski, ruiny starych zamków obronnych wzniesionych wysoko na skałach i miasteczka, gdzie człowiek próbuje okiełznać przyrodę i ułatwić sobie życie, wytyczając nowe drogi, budując liczne tunele. Z okien autokaru próbujemy podejrzeć kulturę panującą w miejscach, przez które przejeżdżamy. Im dalej na południe, tym bardziej zmienia się roślinność na śródziemnomorską. Możemy obserwować gaje oliwne, lasy piniowe, cytrynowce obsypane owocami, palmy i wiele kwitnących o tej porze roku we Włoszech drzew. Te obrazy zatrzymujemy w naszych sercach, uwieczniamy na fotografiach.
Wszyscy pielgrzymi składają serdeczne podziękowania ks. Józefowi Kuli za trud włożony w zorganizowanie pielgrzymki i uśmiech, który i nam się udzielał, oraz wszystkim księżom towarzyszącym nam na pielgrzymim szlaku.