Człowiek zatracił przekonanie, że na wiedzę o tym, jak żyć, składa się nie tylko to, co jest wynikiem poznania intelektualnego, racjonalnego, lecz również intuicja. Może rozumem poznawać zasady, którymi winien się kierować, ale w praktyce żyć jak poganin. I na odwrót: jako człowiek niewykształcony może nie być biegły w intelektualnych rozważaniach, ale w jakiś sposób „wiedzieć”, jak należy żyć i tak żyć.
Dary Ducha Świętego odnoszą się do naszego powołania, którym jest pełne zjednoczenie z Chrystusem, upodobnienie się do Niego. Jan Paweł II uczył, że Duch Święty „przez dar wiedzy uzdalnia do zrozumienia i akceptacji tajemniczego niekiedy splotu przyczyn wtórnych z pierwszą Przyczyną wydarzeń dokonujących się we wszechświecie”. Do wiedzy należy poprawny sąd o stworzeniu. Dar umiejętności daje szansę obrony przed pokusą popadnięcia w przesadny zachwyt nad tym, co stworzone. Dar ten pomaga w zmierzeniu się z konsekwencjami ubóstwienia rzeczy stworzonych, postawienia ich na pierwszym miejscu w życiu.
Dar rady uzdalnia do zdrowego zachwycenia się pięknem stworzenia po to, aby tym bardziej przylgnąć do Stwórcy. Pozwala uwolnić się od nadmiernego przywiązania do rzeczy doczesnych. Dysponując tym darem, człowiek widzi, ile są warte dla niego w perspektywie wieczności i nie sięga po nie w sytuacji, gdyby to miało przynieść szkodę w perspektywie życia wiecznego. Potrafi wybrać z korzyścią dla siebie - jest wolny.
Dar ten pozwala też odróżnić to, w co mamy wierzyć, od tego, w co nie powinniśmy. Daje zmysł wiary, do którego nie są konieczne studia teologiczne. Prelegent przywołał przykład św. Teresy, której spowiednik nakazywał myśleć o Chrystusie tylko jako o Bogu. Wzbudziło to w niej spontaniczny sprzeciw; mając głęboko w sercu przekonanie, że Chrystus to również człowiek, odrzuciła sugestię spowiednika.
Prelegent zrezygnował z rozwinięcia wątku o konkretnych sytuacjach, w których dar rady okazuje się konieczny. Szkoda, bo wydaje się, że dla słuchaczy mogła to być najważniejsza część wykładu.
Jak posiąść dar umiejętności?
Jest to dar, a zatem nie sposób zdobyć go o własnych siłach. Można tylko prosić Ducha Świętego w modlitwie, by zechciał go udzielić. Można jednak stworzyć w sobie dogodne podłoże, na którym ten dar może się zagnieździć.
Słuszną rzeczą wydaje się rozważanie względności i znikomości rzeczy stworzonych. Jeśli odnosimy je do Boga, to choćby wydawały się potężne i najbardziej upragnione prędzej czy później okazują się względne, niedoskonałe, ograniczone. Podstawowe znaczenie ma również postawa wpatrywania się nie tylko w najbliższą przyszłość, w moje „tu i teraz”, lecz również w najdalszy horyzont życia, cel ostateczny, ku któremu zmierzamy. Dar umiejętności uzdalnia nas do tego, byśmy zachwytu nad tym, co przemijające nie zamieniali w ubóstwienie, absolutyzowanie rzeczy stworzonych.
Bez daru umiejętności nie zrozumiemy tego, co współcześnie w Kościele wydaje się anachronizmem, dowodem nieprzystosowania do czasów, w których żyjemy. Nie zrozumiemy, dlaczego Bóg wybrał obraz miłości mężczyzny i kobiety, aby w ten sposób ukazać, na czym polega miłość Chrystusa do Kościoła. Nie zrozumiemy, jaki sens może mieć dzisiaj utrzymywanie celibatu. Nie zaakceptujemy faktu, że małżeństwo jest jedyną przestrzenią, w której pożycie seksualne ma zdolność uświęcania człowieka. Nie obejrzymy bez zrozumienia i szkody duchowej wieczornych „Wiadomości”, nie przeczytamy gazety. Bez daru umiejętności łatwo pogubimy się w gąszczu odrzucających Boga współczesnych pomysłów na szczęście.
Dar umiejętności jest potrzebny, aby poprawnie czytać rzeczywistość, wchodzić w istotę rzeczy, nie zatrzymując się na tym, co wtórne, nieważne. Uzdalnia zarazem do śmiałego poznawania rzeczywistości, usuwa lęk przed poznaniem prawdy, która przecież wyzwala.
Celną puentą wykładu była anegdotka o znanym teologu, któremu babcia w prosty sposób wytłumaczyła, jak ważne są dary Ducha Świętego: „Proś o siedem darów Ducha Świętego, a unikniesz głupoty”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu