Śpiewałam w scholi parafii św. Jacka w Legnicy. Krewna ks. Liniewskiego, nasza parafianka, poprosiła siostrę Cecylię, która prowadziła naszą scholę, abyśmy zaśpiewały na Mszy św. prymicyjnej w Parszowicach. Tak też się stało. Cztery moje koleżanki i ja, wraz z naszą siostrą śpiewałyśmy podczas Mszy św. Po jej zakończeniu prymicjanci jeszcze pozostali w kościele i przyjmowali życzenia, my udałyśmy się na przyjęcie. Czas oczekiwania na nich postanowiłyśmy skrócić sobie grając w piłkę. Przyłączył się do nas ks. Jerzy. Jedna z moich koleżanek popełniła gafę pytając go, który to prymicjant. Nie wyobrażała sobie, że prymicjant, osoba najważniejsza w tym dniu, może przyjść i tak po prostu zagrać w piłkę. Zakłopotanie mojej koleżanki obrócił w żart. Ta sytuacja przekonała mnie, że ten ksiądz jest wyjątkową osobą. Już wtedy emanował wewnętrznym spokojem, radością, pogodą ducha i udzielało się to przebywającym z nim. Naszym śpiewem urozmaiciłyśmy również przyjęcie wydane na cześć prymicjantów. Zamieniłyśmy jeszcze kilka zdań z ks. Jerzym, który zapewniał, że przyśle nam zdjęcie prymicyjne. Nie przywiązywałam do tego dużej wagi. Myślałam, że tak powiedział przez grzeczność. W sierpniu byłyśmy całą grupą na oazie dzieci Bożych w Barcicach k. Starego Sącza. Siostra Cecylia przysłała do nas list. W liście były zdjęcia prymicyjne z dedykacją od ks. Jerzego Popiełuszki i zaproszenie do odwiedzenia go w Ząbkach. Ogarnęła nas wielka radość. Z niedowierzaniem powtarzałyśmy, „a jednak nie zapomniał o nas”. Wstyd nam było, że miałyśmy wątpliwości.
Smutkiem napełniały mnie informacje w środkach masowego przekazu o „wrogiej działalności” ks. Popiełuszki po 1980 r. Byłam przekonana, że kłamią, szczególnie, kiedy mówili, że w jego mieszkaniu znaleziono broń. W końcu przekonałam się, jaka jest prawda, ponieważ rozpoczęłam studia w Prymasowskim Instytucie Życia Wewnętrznego w Warszawie. Wdzięczna jestem ks. biskupowi Miziołkowi, naszemu wykładowcy, za odkrywanie nam prawdy o ks. Popiełuszce. Byłam na Żoliborzu w kościele św. Stanisława, kiedy zaginął ks. Jerzy Popiełuszko. Wszyscy mówili o jego dobroci, wspominali różne sytuacje, w których go poznali, spotkali się z ks. Jerzym, jak im pomógł. Ludzie nie chcieli wierzyć, że on do nich nie wróci. Ciągle czekali, że wróci. Czekali na cud. Pocieszali się, że nikt przecież nie może zabić tak dobrego człowieka. Kupowali pamiątki po ks. Jerzym Popiełuszce, jego kazania wygłaszane podczas Mszy św. za Ojczyznę, zdjęcia. Niestety nie doczekali się jego powrotu. Rządzącym wydawało się, że sprawa ks. Popiełuszki została definitywnie zakończona. Jednak to on zwyciężył. Kościół św. Stanisława stał się miejscem pielgrzymek do grobu ks. Popiełuszki: kapłanów, biskupów, prezydentów i premierów państw, grup zawodowych i wielu innych osób.
Pomóż w rozwoju naszego portalu