14. Niedziela Zwykła „A”
Za 9, 9-10; Mt 11, 25-30
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić”.
Prostaczkowie. Słuchając tych słów w dzisiejszą niedzielę, wielu z pewnością spojrzy z politowaniem na kaznodziejów, celebransów, w nich upatrując przeciwieństwo naszej prostoty. Kiedy już nasycimy się tą radością usprawiedliwiającą naszą niewiedzę religijną i może szczątkowość kultu, pomyślmy, że może prostaczkowie to nie my, ale inni, czasem bardzo wykształceni.
Św. Tomasz z Akwinu napisał tak wiele książek, że już nie liczy się ich tomami, ale tonami. A jednak przyszedł taki dzień, kiedy Pan Bóg, niejako widząc jego wysiłki na drodze zgłębiania wielkich tajemnic wiary, dał mu łaskę mistycznego doświadczenia. Po tym doświadczeniu św. Tomasz oświadczył, że już niczego nie napisze, bo rozum ludzki nie jest w stanie pojąć tych tajemnic. Pokora, z jaką pochylał się nad tajemnicami wiary, tylko się pogłębiła, stała większa.
Chciałbym dziś zaproponować refleksję nad prostotą, która przybiera formy prostactwa i przez rodziców jest przekazywana dzieciom, a potem… aż strach myśleć, jaką przybierze formę, kiedy te dzieci same zostaną matkami i ojcami. Myślę o przejawie nowotworowej choroby, jaką są indeksy. Akuratnie trwają wakacje i indeksy poszły w zapomnienie. Wrócą z konieczności we wrześniu.
Prostaczkowie, którzy dziś obrośli już wiekiem i hasłami liberalnych mediów, jeszcze pamiętają czasy, kiedy z pieczołowitością, bez indeksów liczyli kolejne pierwsze piątki miesiąca, bo nasi katecheci uczyli, że zgodnie z obietnicą Jezusa, ci, którzy godnie odprawią to nabożeństwo, nie umrą bez pojednania z Bogiem. Bardzo chcieliśmy iść do nieba, dlatego biegaliśmy w pierwsze piątki, schodząc z pól, by nie przerwać naszej drogi z Jezusem. Dzisiejsi dziadkowie zapomnieli już tamte chwile i sami nie uczęszczają na pierwsze piątki, a także nie bardzo interesują się tym, czy robią to ich wnukowie. Biedni katecheci pozostali sami na polu walki o zbawienie dzieci i młodzieży.
A obietnice Jezusa nie są czczą dewocją. Jego Słowa spełniają się w życiu ludzi prostej wiary, prostej nie znaczy nieuczonej, nie znaczy indyferentnej. Owszem, są to czasem ludzie prości, ale mają dar mądrości. Jak ów, pewnie już nieżyjący, staruszek z Kosiny, który w roku intronizacji Biblii przyniósł do błogosławieństwa bardzo sczytany egzemplarz Świętej Księgi, a widząc zdziwienie błogosławiącego kapłana, wyjaśnił: „Z tym Pismem Świętym przeżyłem obóz koncentracyjny, a psalm «zmiłuj się nade mną Boże» umiem na pamięć”. Praktyki czynione z prostotą wiary spełniają się w sytuacjach po ludzku niemożliwych do spełnienia.
Do Katarzyny od zawsze, jak pamiętają jej dzieci, przychodził lekarz albo ksiądz. Do 10 lutego 1940 r. mieszkali w miarę bezpiecznie i dostatnio w Boryszu k. Buczacza. Tego dnia dostali krótki czas na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy i wyruszyli w stronę Krasnojarskiego Kraju nad Jenisejem. Katarzynę, owiniętą w pierzynę, dowieziono do pociągu i tak dojechała nad przeklętą rzekę. Chorując przeżyła w ziemiance lata zesłania. W ciężkiej chorobie nie traciła wiary, że wróci w rodzinne strony. Jej przekonanie opierało się na prostej wierze w słowa obietnicy Jezusa: „Przecież ja muszę wrócić - opowiadała - bo tak obiecał mi Pan Jezus. Przecież odprawiłam dziewięć pierwszych piątków miesiąca, a tutaj nawet samolot nie może przylecieć, więc jakim cudem pojawi się ksiądz, by mnie wyspowiadać i przynieść Pana Jezusa?”. Z ciężką gruźlicą wróciła z rodziną do Polski w 1947 r. i zamieszkali w okolicach Nowej Soli. Swoją prostą wiarą, jak należy sądzić, wyprosiła też łaskę powrotu do ojczyzny dla całej rodziny. Jej syn, który rozpoczął walkę pod Lenino, dotarł aż do Wału Pomorskiego. Tutaj w bitwie został ranny i trafił do szpitala. Następnego dnia jego oddział został doszczętnie rozbity przez Niemców. Jedynie on, jako ranny, przeżył wojnę.
Od kilku tygodni można już nabyć Katechizm Kościoła Katolickiego dla młodzieży „Youcat”. We wstępie Ojciec Święty Benedykt XVI napisał m.in.: „Niektórzy mówią mi: «Dzisiejszej młodzieży to nie zainteresuje». Nie zgadzam się z tym i jestem pewny, że mam rację. Współcześni młodzi ludzie nie są tak powierzchowni, jak się im imputuje. Chcą wiedzieć, o co w życiu tak naprawdę chodzi. Kryminał trzyma w napięciu, ponieważ wciąga nas w perypetie ludzi, które mogłyby być także naszymi. Ta książka trzyma w napięciu, ponieważ mówi o naszym własnym losie i dlatego głęboko dotyka każdego z nas”.
Wakacje w wielu sondażach jawią się w pragnieniach ludzi, jako czas nadrabiania zaległości w lekturach. Może i dla nas będzie to okazja do sięgnięcia po ten katechizm, po to, aby w sposób świadomy zachęcać do sięgnięcia doń ludzi młodych. Miarą prostoty jest odwaga stawiania pytań, prostactwo oznacza powierzchowność. Rozsądźmy sami o sobie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu