Nazwisko posła Bartłomieja Wróblewskiego nie pojawia się pierwszy raz na giełdzie kandydatów na Rzecznika Praw Obywatelskich. Pierwszy raz słyszałem o nim już w wakacje ubiegłego roku. Teraz też jest na razie kandydatem, na kandydata. Ale szanse na to, że po nieudanej próbie głosowania nad poprzednim kandydatem, tym razem Zjednoczona Prawica postawi na doktora Wróblewskiego. To może oznaczać, że po latach lewicowych postulatów RPO, dobra zmiana wreszcie miałaby szansę pojawić się także w tym urzędzie.
Reklama
Wydawać by się mogło, że szanse Wróblewskiego na objęcie urzędu RPO zmalały, gdy na ulice wyszły proaborcyjne protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Był bowiem głównym wnioskodawcą w rozprawie ws. aborcji eugenicznej. Jednak właśnie jego upór ws. obrony życia każdego człowieka, merytoryczna praca, kompetencje oraz wiedza prawnicza, są najlepszą rekomendacją na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Skoro potrafił się upominać o tych najsłabszych, to bez wątpienia będzie starał się upomnieć o prawa każdego obywatela. O tym, że jest świetnym rzecznikiem praw człowieka, dowiódł podczas rozprawy przed sędziami Trybunału Konstytucyjnego. Nawet jego ideologiczni przeciwnicy nie potrafili zarzucić mu braku wiedzy, kompetencji, czy prawniczego doświadczenia. Wróblewski jest bowiem absolwentem uniwersytetów w Poznaniu i Bonn, uzupełniał wykształcenie w Bambergu, Strasburgu, Berlinie. Zna język angielski, niemiecki, francuski i rosyjski. Jest człowiekiem kulturalnym, wywarzonym, który w dyskusji posługuje się argumentacją prawną i etyczną, a nie ideologią.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wróblewski wydaje się być człowiekiem, który konsekwentnie dąży do celu. Dwukrotnie zbierał podpisy posłów i składał wnioski do Trybunału Konstytucyjnego. Zupełnie innym przykładem silnego charakteru jest jego prywatna pasja. Przez 16 lat życia wspinał się na najwyższe szczyty świata rozsiane po wszystkich kontynentach. Jest pierwszym w historii polskiego parlamentaryzmu alpinistą, który zdobył Koronę Ziemi na czele z Mont Everest.
Pamiętam moją rozmowę z posłem Wróblewskim sprzed chyba roku. Powiedział mi, że sprawa ochrony dzieci, czyli przyszłych obywateli RP jest dla niego ważniejsza, niż zdobycie wszystkich dziewięciu najwyższych szczytów Ziemi. Dlatego jest człowiekiem, który zasługuje na poparcie katolickiej opinii publicznej. Jego dotychczasowy dorobek wskazuje, że będzie stał na straży praw obywatelskich opartych na etyce, które wywodzi z najlepszych źródeł cywilizacji europejskiej.
Zjednoczona Prawica w sejmie nie ma problemu ze zbudowaniem stabilnej większości do poparcia kandydata. O wiele słabiej wychodzi im to w Senacie, którego głosy są konieczne, by skutecznie powołać Rzecznika Praw Obywatelskich. Pojawiła się jednak szansa, bo znany z konserwatywnych poglądów senator Koalicji Obywatelskiej Jan Filip Libicki zadeklarował, że jest gotowy poprzeć Bartłomieja Wróblewskiego. Do powołania nowego RPO potrzeba tylko jeszcze jednego głosu.
Nawet jeżeli poseł Bartłomiej Wróblewski nie uzyska większości w senacie, to jego zgłoszenie przez PiS także jest wartością. Bedzie to takie polityczne "gloria victis". Partia rządząca kolejny raz udowodni, że liczy się z konserwatywnym elektoratem i chce walczyć o pryncypia naszej cywilizacji. Na razie nie grozi jej coraz skrajniejszy liberalny kurs zachodniej chadecji, którym od wielu lat podąża Platforma Obywatelska. To byłby dowód na to, że polska polityka nie musi staczać się po równi pochyłej tylko w lewą stronę.