Amerykańska policja twierdzi, że nie ma już zagrożenia dla kompleksu amerykańskiego parlamentu, który ponownie jest otwarty. Szefowa straży Kapitolu Yogananda Pittman przekazała na konferencji prasowej, że atak "nie wygląda na związany z terroryzmem".
"Podejrzany wjechał samochodem w dwóch funkcjonariuszy i uderzył nim w północną barykadę" - relacjonowała Pittman. Następnie wyciągnął nóż i został postrzelony przez służby bezpieczeństwa. Na skutek ran zmarł. Motywy jego działania nie są znane.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dwóch rannych funkcjonariuszy przetransportowano do szpitala. Jeden z nich zmarł.
Krótko po ataku oddziały szybkiego reagowania Gwardii Narodowej zamknęły część dróg w pobliżu gmachu parlamentu USA.
Po godzinie 13 czasu miejscowego parlamentarzystów i pracowników Kongresu poproszono, by trzymali się z dala od okien i drzwi. Tym znajdującym się na zewnątrz nakazano szukanie schronienia. Ze względu na to, że nie trwa sesja parlamentu, w budynkach kongresowych nie przebywa obecnie wiele osób.
Obecnie w Waszyngtonie są ponad 2 tysiące żołnierzy Gwardii Narodowej. Dodatkowe oddziały rozmieszczono tu po szturmie na Kongres z 6 stycznia, w którym zginęło pięć osób. Dwa tygodnie później bezprecedensowo liczne siły zabezpieczały inaugurację prezydencką Joe Bidena.
W drugiej połowie marca z okolic Kongresu usunięto część ogrodzeń. Siły Gwardii Narodowej mają jednak strzec na Kapitolu co najmniej do połowy maja.