Reklama

Ks. Jana Balickiego droga do Świętości

Niedziela Ogólnopolska 37/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święci to ludzie, w których sercu zawsze odnosiła zwycięstwo łaska Chrystusowa. Takim powołaniem do świętości został obdarzony ks. Jan Balicki, kapłan diecezji przemyskiej, rektor Seminarium Duchownego, człowiek, do którego można było w pełni zastosować adagium teologiczne: contemplatione activus, czyli kapłan kontemplacyjnoczynny, ceniony kaznodzieja, konferencjonista, niezmordowany szafarz sakramentu pojednania, a zarazem mąż wielkiej pobożności i pokory. Bliscy jego sercu byli wszyscy ubodzy i chorzy, a najbardziej te osoby, które potrzebowały Bożego Miłosierdzia. Z takiej pokornej służby składało się jego życie, na tym opierała się opinia o świętości, wydana przez naocznych świadków jego życia.

Kapłan Modlitwy I Pokory

Czy można z pokory uczynić oręż świętości? Można. Świadczy o tym życie nowego polskiego błogosławionego - ks. Jana Balickiego.
Pochodził spod Rzeszowa, z biednej, ale głęboko religijnej rodziny. Ukończył z wyróżnieniem prestiżowe gimnazjum w Rzeszowie. Od wczesnej młodości marzył o kapłaństwie. Marzenie to spełniło się w 1892 r., kiedy po ukończeniu Seminarium Duchownego w Przemyślu został wyświęcony na kapłana. Przez rok duszpasterzował w Polnej k. Sanoka. Już wówczas w przedziwny sposób ludzie garnęli się na jego kazania, a nierzadko pod wpływem spowiedzi zmieniali życie. Zanotowano przypadki m.in. mężczyzn nadużywających alkoholu, którzy pod wpływem młodego kapłana wyzwolili się ze straszliwego nałogu. W związku z tym miejscowi Żydzi musieli zlikwidować karczmy, a jedną z nich zamieniono nawet na szkołę.
W 1893 r. ks. Balicki rozpoczął studia teologiczne na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, uwieńczone doktoratem w 1897 r. Po powrocie do kraju podjął pracę prefekta i wykładowcy w przemyskim Seminarium. Z polecenia biskupa duszpasterzował wśród młodych robotników i rzemieślników. Musiała ta działalność przynosić owoce, skoro rozdrażnieni socjaliści kilka razy siłą rozpędzili prowadzone przez ks. Jana spotkania. A należy dodać, że praca społeczna była wówczas inspirowana nauczaniem wielkiego papieża Leona XIII.

Dom Bożego Miłosierdzia

Profesor seminarium, intelektualista, kapłan bardzo pokorny i cichy, był człowiekiem o bardzo wrażliwym sercu. Nie przeszedł obojętnie obok potrzebującego pomocy duchowej czy materialnej. Potrafił nawet solidarnie zapłakać z płaczącymi, co nierzadko doprowadzało kogoś do nawrócenia. Oczywiście, nie poprzestawał na samym tylko wzruszeniu. Za tym szły czyny miłosierdzia. Ile i komu pomagał, tylko Bóg sam wie. Musiał zapewne wydawać wszystko, co miał, ponieważ opinia o jego dobroczynności była powszechnie znana. Sam chodził w wytartej sutannie i starych butach z cholewami.
W wolnych chwilach nawiedzał z posługą sakramentalną przemyski szpital. Tam właśnie zetknął się z młodymi, moralnie upadłymi kobietami. Biedne i wykorzystane przez mężczyzn, znalazły się w trudnej sytuacji. Ks. Balicki postanowił ufundować dla nich dom, by można było, po odzyskaniu zdrowia ciała, przywrócić im zdrowie duszy i w ten sposób uchronić je przed czekającymi w życiu nowymi niebezpieczeństwami. Na początku wynajął dwa niewielkie domki przy ul. Tatarskiej w Przemyślu, gdzie od 20 października 1916 r. z pomocą sióstr zakonnych dom rozpoczął działalność.
Gdy pierwsza inicjatywa nie powiodła się, ks. Balicki wydzierżawił majątek ziemski w Kruhelu Wielkim k. Przemyśla. Tam 1 marca 1920 r. zakład dla dziewcząt rozpoczął działalność pod nazwą "Dom Bożego Miłosierdzia". Prowadziły go siostry ze Zgromadzenia Opatrzności Bożej, przygotowane do takiej pracy jeszcze w XIX wieku na terenie Lwowa pod kierunkiem matki Antoniny Mirskiej. Dziewczęta uczyły się w zakładzie krawiectwa, haftu, bieliźniarstwa, gotowania i innych robót potrzebnych im do samodzielnego życia. Ponadto pracowały w polu, ogrodzie, oborze, przy obsłudze bydła i drobiu, w kuchni i pralni. Poza nauczaniem zawodu siostry starały się wychowywać dziewczęta w duchu religijnym i patriotycznym, budziły w nich poczucie godności osobistej. Obok zakładu siostry prowadziły także szkołę podstawową dla dzieci mieszkańców wsi. W szkole uzupełniały także naukę dziewczęta nie posiadające pełnego wykształcenia.
Niewielkie gospodarstwo nie zaspokajało w pełni potrzeb przebywających w zakładzie osób, dlatego należało zabiegać o wsparcie życzliwych ludzi w Przemyślu i okolicy. Pomagał w tym niezmordowanie ks. Balicki, przynosząc ofiary pieniężne, a także chleb, cukier, masło, ser czy słodycze kupowane za własne pieniądze. Wychowanki garnęły się do niego, szukały porady, pociechy, spowiadały się, uzyskując pokrzepienie ducha. 90 proc. z nich nie wracało na poprzednią drogę życia. I to sprawiało ks. Balickiemu największą radość, sprawdzały się bowiem jego
pragnienia ratowania nieszczęśliwych dziewcząt. Choć, jak to zazwyczaj bywa, prowadzenie Domu dla upadłych dziewcząt sprowokowało wiele oszczerstw pod adresem ks. Balickiego. W 1939 r., po zajęciu tych terenów przez armię radziecką, dziewczęta rozpędzono, a siostry zakonne przeniosły się do Przemyśla. Sługa Boży boleśnie to przeżył.

Wzór kapłana

Przez 6 lat ks. Balicki był rektorem seminarium duchownego, troszcząc się o formację duchową alumnów. Pouczał ich, że życie kapłana ma być dla wiernych świadectwem, żywą księgą, drogowskazem. Starał się poznać problemy i przymioty wstępujących do seminarium kandydatów, a następnie towarzyszył im w długim procesie rozwoju i dojrzewania osobowości. Dzięki wrodzonej intuicji, a przede wszystkim Bożej łasce wyproszonej na modlitwie, potrafił bezbłędnie oceniać powierzoną mu duchowną młodzież. Sam wymagający od siebie, umiał też stawiać wymagania swoim wychowankom. Np. każdemu było wiadome, że jeśli rektora nie ma w mieszkaniu, na pewno znajduje się w kaplicy.
Praca dydaktyczna, intelektualna, wychowawcza nie zaspokajała jego kapłańskich pragnień. Wraz z bp. Fischerem oddał się całą duszą działalnoś-ci misyjnej, rekolekcyjnej. Ten bardzo aktywny i owocny czas łaski został jednak przerwany wielkim cierpieniem. Napadowe bóle głowy, prowadzące aż do utraty świadomości, uniemożliwiły mu posługę misyjną i rektorską. Postępująca choroba oczu skazała niestarego jeszcze człowieka na pomoc innych. Nie było to łatwe doświadczenie. Odtąd przez wiele lat ks. Jan Balicki prowadził codziennie krótkie, duchowe notatki, zaczynające się zawsze od słów: "Dobrze, Panie, żeś mnie upokorzył". Pewnie wiele czasu zajęło mu dojrzewanie do tego stwierdzenia o wartości upokorzenia. W jednej z notatek zapisał: " Bez Krzyża nie ma życia duchowego. Najlepszy jest ten, który Pan Bóg nam daje bez naszego wyboru. Kto ucieka od tego Krzyża, zwykle wpada w większy i boleśniejszy, gdyż nie ma tej łaski, która była przywiązana do pierwszego Krzyża".
Dzięki tym notatkom można zajrzeć dzisiaj w głąb jego duszy, odkryć, co znaczy nazwanie go "mocarzem pokory". Przede wszystkim było to przyjęcie w duchu wiary zrządzenia Opatrzności jako najlepszej drogi dla człowieka. Odtąd, nie mogąc aktywnie działać, ks. Jan Balicki stał się znanym i poszukiwanym spowiednikiem. Jego konfesjonał był zawsze oblegany przez penitentów. I to bynajmniej nie z powodu pobłażliwości dla nich. Przeciwnie, tępił surowo grzech, ale też wskazywał na Miłosierdzie Boże. Wiedziano również o tym, że sam podejmował akty pokutne za swoich penitentów. Kiedy obchodził złoty jubileusz kapłaństwa, wierni z wdzięczności udekorowali kwiatami jego konfesjonał.
Ks. Jan Balicki zmarł w 1948 r. Przed złożeniem jego śmiertelnych szczątków do grobu wdzięczni wierni ocierali różne dewocjonalia o jego kapłańskie ręce. Pogrzeb był wielką manifestacją tych, którzy doznali od niego pomocy. Wkrótce przy jego grobie zrodził się zwyczaj pozostawiania karteczek z prośbami, wielu też pisało listy do rektoratu Seminarium Duchownego, polecając wstawiennictwu byłego Rektora swoje problemy lub też informując o otrzymanych łaskach. Proces informacyjny ukazał w całej pełni przekonanie wiernych co do świętości życia ks. Balickiego, nazwanego "polskim księdzem Vianneyem".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Nigerii trwa wojna religijna przeciw chrześcijanom

2025-09-23 19:48

[ TEMATY ]

Nigeria

chrześcijanie

wojna religijna

Vatican Media

Świątynia w Nigerii

Świątynia w Nigerii

W południowej Nigerii prowadzona jest nie wprost wojna religijna przeciw chrześcijanom – powiedział Radiu Watykańskiemu prezes stowarzyszenia SIGNIS Afryka, komentując zabójstwo kolejnego kapłana w tym kraju. Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że zamach ten miał motywy religijne. Islamiści przemocą szerzą swoją religię. Chcą przejęć kontrolę na regionami, które w większości są zamieszkiwane przez chrześcijan – dodaje ks. Walter Ihejiriki.

Przewodniczący afrykańskiej gałęzi Międzynarodowego Stowarzyszenia Mediów Katolickich SIGNIS przypomina, że zamordowany w ubiegły piątek ks. Matthew Eya dołączył do długiej listy chrześcijan, duchownych i świeckich, którzy zginęli za wiarę w Nigerii. Jego zdaniem chodzi tu o dobrze zaplanowaną strategię islamskich terrorystów. Nasilenie porwań i zabójstw w południowej części kraju, ma na celu szerzenie religii poprzez terror – dodaje ks. Ihejiriki, podkreślając, że to właśnie w tym kontekście należy postrzegać również ostatni zamach na kapłana.
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Papież Leon XIV wprowadził nowy zwyczaj: wtorki w Castel Gandolfo

2025-09-23 07:53

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV spędza kolejny wtorek w podrzymskiej letniej posiadłości w Castel Gandolfo. Wybrany w maju papież wprowadził nowy zwyczaj regularnych wyjazdów do miasteczka, gdzie na terenie dużej rezydencji ma znacznie więcej swobody oraz spokoju i zapewnioną większą prywatność.

W poniedziałek watykańskie biuro prasowe poinformowało, że po południu papież pojechał do Castel Gandolfo, gdzie pozostanie do wieczora we wtorek. W lipcu i sierpniu Leon XVI odpoczywał tam dwukrotnie, a w czasie spędzonych tam dni odprawiał msze i spotykał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański. Przyjął tam również na audiencji prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymowali do św. Stanisława Kostki

2025-09-24 12:40

Mateusz

To już tradycja! 18 września obchodziliśmy święto św. Stanisława Kostki, patrona Polski oraz dzieci i młodzieży.

Tradycyjnie już w tym dniu z kościoła Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa w Bolesławcu wyrusza niezwykła pielgrzymka - dzieci i młodzieży - do filialnego kościoła św. Stanisława Kostki w Łące (jedynej świątyni w diecezji poświęconej św. Stanisławowi Kostce).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję