Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oszczerczy tekst

Reklama

Dawid Warszawski znany jest od dawna ze swych fanatycznych uprzedzeń do katolicyzmu i Kościoła. Już w 1989 r. opublikował w żydowskim czasopiśmie Tikkun w USA tekst z niewybrednymi epitetami pod adresem Prymasa Polski - kard. Józefa Glempa. Nie zaskakuje więc w żadnym razie jego najnowszy tekst na łamach Gazety Wyborczej z 16-17 sierpnia pt. Zatrute źródło, pełen oszczerczych uogólnień i skrajnie łamiący podstawowe zasady, na jakich powinien opierać się dialog między chrześcijaństwem a judaizmem. Już pod tytułem tekstu szczególnie uwypuklone zostały przez redakcję grubymi literami dwa zdania jaskrawie wyrażające oszczerczą tendencyjność Warszawskiego w odniesieniu do polskiej prasy katolickiej, tej obecnej, jak i międzywojennej: „Kto chce zrozumieć skąd, jak upiór, pojawił się Nasz Dziennik, powinien sięgnąć do Małego Dziennika. W międzywojennej prasie katolickiej mało było głosów za poszanowaniem praw Żydów, zdarzały się za to pochwały dla «naszych» zuchów walczących z «parchami» i sympatia dla hitleryzmu”.
Podawanie takich uogólnień o sympatii dla hitleryzmu w kontekście Małego Dziennika jest szczególnie niedopuszczalnym kalumniatorskim uogólnieniem. Przypomnę, że właśnie Mały Dziennik, wydawany pod auspicjami o. Maksymiliana Marii Kolbego, wyróżniał się szczególnie wczesnymi, nader przenikliwymi ostrzeżeniami przed zagrożeniem dla Polski ze strony hitleryzmu. Dość przypomnieć choćby o tym, co pisano w Małym Dzienniku już 12 lutego 1935 r. w tekście pt. Spojrzyjmy w oczy rzeczywistości, sygnowanym L. R. Autor przytaczał tam ostrzeżenia hr. d’Ormesona zamieszczone na łamach francuskiego Le Figaro: „Ustrój hitlerowski ma na celu nic innego tylko przekształcenie Niemiec w jeden wielki obóz. Niemcy (...) chcą stworzyć potężne narzędzie wojny i przy jego pomocy uskutecznić swe wielkie plany zaborcze”. Autor tekstu w Małym Dzienniku zapytywał: „A czy my w Polsce zdajemy sobie sprawę z istoty i grozy niebezpieczeństwa, które narasta za naszą granicą zachodnią. Owszem, od czasu do czasu pisze o tem prasa. Ale wydawać się często może, że staramy się odpędzać precz ponure myśli i unikamy rozmów na ten temat. Niektórym zaś rzeczywistość przesłania «porozumienie z Niemcami», podnoszone nieopatrznie do rangi «przyjaźni», z której - nawiasem mówiąc - wszystkie zyski ciągną Niemcy. By się nie lękać przyszłości i być zdolnymi do przeciwstawienia się potędze nowych Niemiec, w razie zaatakowania nas, musimy stać się państwem mocnym, zwartym w sobie”.
W tymże Małym Dzienniku, z 4 grudnia 1935 r. opublikowano korespondencję z Gdańska pod znamiennym tytułem: Tajemniczy plan Hitlera. Gdańsk oddala się od Polski. Autor tekstu stanowczo ostrzegał przed pochopną wiarą w „normalizację” stosunków polsko-niemieckich, wskazywał na pełne opanowanie Gdańska przez hitlerowców, rolę szefa hitlerowców Forstera, prześladowanie Polaków na terenie Gdańska. Podobne przykłady z tekstów w Małym Dzienniku można by oczywiście, mnożyć. Fakt, że tak stanowcze ostrzeżenia przed hitleryzmem ukazały się tam już w 1935 r., jest dostatecznie wymowny i pokazuje, jak oszczercze są uogólnienia D. Warszawskiego. Dodajmy, że w jego tekście pojawiają się również kolejny raz oszczercze pomówienia na temat o. Kolbego. Warszawski przypomniał m.in., że już kiedyś nazwał redagowanego przez o. Kolbego Rycerza Niepokalanej mianem „antysemickiego piśmidła” i zrobił kąśliwą uwagę na temat polskich publicystów, którzy już na początku lat 90., przy okazji kanonizacji o. Maksymiliana Kolbego, bronili go przed zarzutami antysemityzmu. Przypomnę więc D. Warszawskiemu m.in. pomijany przez niego fakt, że oskarżany o rzekomy antysemityzm o. Kolbe udzielił, począwszy od grudnia 1939 r., schronienia w Niepokalanowie 1500 Żydom, uchodźcom z Wielkopolski. Znany publicysta katolicki André Frossard, sam pochodzący z rodziny żydowskiej, pisał w wydanej w 1987 r. kilkusetstronicowej książce o o. Kolbem w związku z historią 1500 uchodźców żydowskich, którzy przebywali w Niepokalanowie pod jego opieką: „Po wojnie lepiej było nie mówić do tych, którzy przeżyli, o antysemityzmie Kolbego. Niepokalanów był dla nich na tej ziemi ostatnim schronieniem słodyczy i braterstwa” (A. Frossard, N’oublier pas l’amour. La Passion de Maximilien Kolbe, Paris 1987, s. 214). Dodajmy, że w książce Origins of the Holocaust. Christian anti-Semitism (New York 1986, s. 79) można znaleźć stwierdzenie dr. Fischera wyjaśniającego, że w ramach procedury kanonizacyjnej o. Kolbego przeprowadzono badania spraw związanych z jego postawą wobec Żydów. Na blisko 785 prac o. Kolbego znaleziono zaledwie cztery krótkie i kontrowersyjne teksty na temat Żydów. Zestawiając ten fakt z danymi o jednoznacznym zaangażowaniu o. Kolbego w pomoc dla 1500 żydowskich uchodźców w Niepokalanowie od grudnia 1939 r. począwszy, odrzucono zarzuty o rzekomym antysemityzmie o. Kolbego. (Por. szerzej J. R. Nowak, Spory o historię i współczesność, Warszawa 2000, s. 402-405).

Kandydatura prof. Kurowskiego

Kilka miesięcy temu Niedziela zamieściła tekst przypominający zasługi jednego z czołowych polskich ekonomistów, znanego z konsekwentnego nonkonformizmu w swych poszukiwaniach twórczych - prof. dr. hab. Stefana Kurowskiego. Z tym większą satysfakcją chciałbym więc tu odnotować, że kilka tygodni temu wysunięto kandydaturę prof. Kurowskiego do tak wpływowego gremium, jak Rada Polityki Pieniężnej. Sprawę kandydatury prof. Kurowskiego do tej Rady kilkakrotnie omawiał tygodnik Głos, akcentując, że kandydaturę tę zgłoszono przy poparciu dużej grupy posłów z różnych środowisk politycznych. Jak akcentuje sygnowany literkami GUG autor tekstu pt. Co może Rada Polityki Pieniężnej (Głos z 23 sierpnia), Kurowski liczy na poparcie stronnictw katolickich, ludowych i narodowych.

Przeciw zafałszowaniu roli Niemiec

Od paru miesięcy trwa na łamach Rzeczpospolitej spór wokół projektów utworzenia tzw. Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, które miałoby szczególnie uwypuklać cierpienia Niemców z końcowego okresu wojny i pierwszych lat powojennych. Oczywiście, zadbano by o odpowiednie wyeksponowanie winy Polaków i Czechów jako sprawców tych niemieckich cierpień, starannie milcząc o zbrodniach popełnionych przez jakże wielu Niemców na swych słowiańskich sąsiadach. W trakcie dyskusji opublikowano również kilka głosów ze strony niemieckiej, wyraźnie zmierzających do zatarcia różnicy między sytuacją Niemców a Polaków w czasie wojny, a przede wszystkim do zatarcia odpowiedzialności narodu niemieckiego za agresję na Polskę w 1939 r. i późniejsze ludobójcze zbrodnie w Polsce.
Typowe pod tym względem było stwierdzenie niemieckiej publicystki Helgi Hirsch w tekście Niemiecki ból (Rzeczpospolita z 24 lipca), zapytującej: „Czy ból Niemki, której dziecko zasypane zostało podczas nalotu bombowego w Świnoujściu musi być mniejszy od bólu Polki, której syn został zastrzelony na Pawiaku?”. Przy takim postawieniu sprawy, oczywiście, dokumentnie zaciera się fakt roli Niemiec jako agresora i Polski jako ofiary wojny. Z kolei w Rzeczpospolitej z 13 sierpnia wydrukowano nawet tekst najbardziej skrajnej przedstawicielki roszczeń antypolskich z Niemiec, poseł Eriki Steinbach pt. Prawo Niemców do pamięci, w którym znalazło się nawet skrajnie kalumniatorskie wobec Polaków i innych nacji stwierdzenie. Autorka pisała: „Ludobójstwo Niemców w Jugosławii, obozy śmierci dla niemieckich cywilów w Polsce, w Czechosłowacji, w Związku Radzieckim oraz wypędzenie milionów Niemców trwały aż po lata 1948/49”. Zdumiewają rozmiary bezczelności niemieckiej autorki w fałszowaniu historii - tezy o „ludobójstwie” popełnionym na Niemcach czy rzekomych obozach śmierci dla niemieckich cywilów.
Jedynym plusem z publikowania w polskiej prasie tak aroganckich prób zafałszowania historii, jak teksty H. Hirsch czy E. Steinbach, jest to, że powodują one budzenie się coraz szerszego protestu wobec niemieckich fałszów i roszczeń oraz postulowania odszkodowań dla Niemców wysiedlonych z Polski etc.
Celnie wyraził te odczucia czytelnik podpisany imieniem Hans na łamach Najwyższego Czasu (z 19 lipca): „Nie owijajmy w bawełnę. Postępowanie Niemców przypomina postępowanie złodzieja, który uległ wypadkowi podczas włamania, a potem domaga się odszkodowania od swojej potencjalnej ofiary”. Podobnie stwierdzał b. ambasador RP w Niemczech Jerzy Kranz, akcentując w tekście Poza granicą debaty (Rzeczpospolita z 18 lipca), iż lansowane przez Związek Wypędzonych działania dla stworzenia w Berlinie Centrum przeciw Wypędzeniom „to próba stworzenia obrazu historii, w którym miesza się przyczyny i skutki. Innymi słowy, wszystko jedno, czy sprawca został pobity przez ofiarę napadu, czy też sam padł ofiarą napadu (...)”.
Ostatnie niemieckie wystąpienia z roszczeniami wobec Polski po raz pierwszy od dziesięcioleci sprowokowały do bardziej stanowczego wobec Niemiec tonu nawet Władysława Bartoszewskiego, przez tyle lat wybielającego niemieckie postawy i wciąż wychwalającego rzekome niebywałe efekty pojednania polsko-niemieckiego. Tym razem nawet Bartoszewski zdobył się na otwartą krytykę rewizjonistycznych postaw w Niemczech, akcentując w tekście Przeciw wybiórczej pamięci (Rzeczpospolita z 15 lipca) m.in.: „okazało się jednak, że oto odradza się w Niemczech myśl wybielająca szowinistyczne działania, otwiera się stary rozdział w celu manipulowania świadomością ludzi. Dlaczego podniesiono kwestię powstania Centrum przeciw Wypędzeniom w roku 2002? Aby zbudować fałszywą świadomość, że poza Żydami - co do czego nikt przy zdrowych zmysłach nie ma absolutnie żadnych wątpliwości - ofiarami drugiej wojny światowej byli głównie Niemcy”.
Inny autor - Jerzy Haszczyński tak pisał o niemieckich próbach zmanipulowania historii w tekście Pytania do Helgi Hirsch (Rzeczpospolita z 30 lipca): „Jest to bardzo ciekawa wersja historii. Sprawcami mordów na Żydach, Polakach i innych są w niej bliżej nieokreśleni naziści, z którymi nikt się nie identyfikuje, a sprawcami okrutnych wypędzeń konkretnie nazwane narody - Czesi i Polacy. Nie wiedzieć czemu, w tej wersji historii nie wspomina się o Rosji i Rosjanach. Mimo że choćby w książkach Güntera Grassa (...) rola Rosjan jest wyraźna. Ostatecznie to radziecki okręt podwodny S 13 pod dowództwem Aleksandra Marineski zatopił na Bałtyku statek «Wilhelm Gustloff» z tysiącami niemieckich uciekinierów. Czy ktoś jednak kiedyś słyszał, żeby przywódcy BdV domagali się zadośćuczynienia od Moskwy, choćby w postaci zwrotu kołchozowych terenów w obwodzie kaliningradzkim?”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Portugalia: młodzi katolicy pomogli kilku tysiącom osób na misjach

2025-09-11 17:36

[ TEMATY ]

misje

Portugalia

młodzi katolicy

Adobe Stock

Młodzi Portugalczycy pomagają misjom. Zdjęcie ilustracyjne

Młodzi Portugalczycy pomagają misjom. Zdjęcie ilustracyjne

Powiązana ze Zgromadzeniem Ducha Świętego pod opieką Niepokalanego Serca Maryi, tzw. „duchaczami” portugalska organizacja młodych Jovens Sem Fronteiras (Młodzież Bez Granic) pomogła w ciągu ostatniego roku kilku tysiącom osób na misjach.

Jak poinformowała KAI należąca do tego młodzieżowego ruchu Ana Silva, w ostatnich miesiącach działania jego wolontariuszy koncentrowały się na akcjach ewangelizacyjnych oraz na walce z ubóstwem w Portugalii, w byłych afrykańskich koloniach tego kraju, głównie w Mozambiku i Gwinei Bissau, a także w Boliwii. Sprecyzowała, że działania te były podejmowane w ramach funkcjonującej przy ruchu organizacji społecznej Sol Sem Fronteiras (Słońce Bez Granic).
CZYTAJ DALEJ

MSWiA: odnaleziono siedemnastego drona; był pod Biłgorajem w woj. lubelskim

Siedemnasty dron został odnaleziony w miejscowości Przymiarki, gm. Księżpol, powiat Biłgoraj - poinformowała rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Karolina Gałecka. Jak dodała, wszystkie służby zostały poinformowane, a teren został zabezpieczony.

O odnalezieniu drona w miejscowości Przymiarki rzeczniczka MSWiA poinformowała w czwartek wieczorem na portalu X. „Wszystkie służby zostały powiadomione. Policja będzie prowadziła czynności i zabezpieczała teren” - zaznaczyła Gałecka.
CZYTAJ DALEJ

Szczawno-Zdrój. Budowniczy domów ziemskich odszedł do domu niebieskiego

2025-09-12 15:52

[ TEMATY ]

pogrzeb

Wałbrzych

bp Ignacy Dec

Szczawno‑Zdrój

Daniel Sip

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Podczas uroczystości pogrzebowych śp. Daniela Sipa, budowniczego wielu wałbrzyskich świątyń i filantropa, przy jego trumnie czuwał górniczy poczet honorowy

Podczas uroczystości pogrzebowych śp. Daniela Sipa, budowniczego wielu wałbrzyskich świątyń i filantropa, przy jego trumnie czuwał górniczy poczet honorowy

W wypełnionym po brzegi kościele Wniebowzięcia NMP w Szczawnie-Zdroju, 12 września odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. Daniela Sipa, prezesa firmy Sirbud Minari, filantropa i budowniczego licznych świątyń Dolnego Śląska.

Mszy świętej przewodniczył bp Ignacy Dec, a przy ołtarzu stanęło kilkunastu kapłanów. W ostatniej drodze towarzyszyli mu najbliżsi, władze miasta, górnicy, przedstawiciele środowisk wałbrzyskich i wielu organizacji, które przez lata doświadczały jego wsparcia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję