Piotr Grzybowski: Panie Prezesie, które miejsce zajmuje warszawska Giełda Papierów Wartościowych wśród jej europejskich odpowiedników?
Marek Dietl: To zależy, według jakich parametrów chcemy tego porównania dokonać, bo mamy zasadnicze trzy sposoby mierzenia takich instytucji. Pierwszy to wielkość kapitalizacji, kolejny - wartość obrotów i trzeci to tzw. współczynnik obrotowości portfela, czyli to, co umownie nazywamy płynnością. Według kapitalizacji zajmujemy 5-6 miejsce, w obrotach średnio jedno miejsce wyżej. W płynności - w zależności, jak nam idzie. Pod koniec 2020 roku byliśmy na drugim miejscu, teraz na piątym.
PG: Ostatnie dwa „covidowe” lata były wielkim testem dla gospodarki, jak w Pana ocenie Giełda poradziła sobie w tym czasie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
MD: We wszystkich współczesnych kryzysach gospodarczych giełdy radzą sobie bardzo dobrze. Dla przykładu - upadał wielki bank Lehman Brother’s, a giełdy cały czas pokazywały korzystane wyceny spółek; można było kupić-sprzedać akcje, obligacje. Podobnie było podczas covidu. Pokazuje to swoistą odporność giełdy na kryzysy. Wynika to z tego, że jest to bardzo rozproszony system, w którym operuje tysiące inwestorów a ponadto jesteśmy wyposażeni w bardzo wydajne systemy transakcyjne, które są odporne na zagrożenia, choćby cybernetyczne. Nie poddajemy się więc łatwo kryzysom.
Reklama
PG: No właśnie, a ten ostatni kryzys, czyli wojna na Ukrainie, czy on ma wpływ na notowania na giełdzie?
MD: Może zaznaczę na wstępie, że GPW jest największa giełdą wśród giełd państw Trójmorza:
12 krajów plus Grecja. Notujemy ponad 50 % w obrotach wszystkich pozostałych giełd. Jesteśmy choćby dwa razy więksi niż giełda austriacka, cztery razy więksi niż grecka i siedem razy więksi niż węgierska. Stąd też to właśnie warszawska giełda przyciąga spółki z regionu. Oferujemy bardzo dobrą płynność i dostęp do inwestorów. Z uwagi też na to, dużo spółek ukraińskich było i jest notowanych u nas. Oczywiście stało się tak, że na początku wojny te spółki bardzo spadły, choć teraz powoli zaczynają się odbijać. To był oczywiście największy jednorazowy i negatywny wpływ na naszą giełdę. Drugą kwestią jest to, kto jest beneficjentem, a kto ofiarą wojny w Ukrainie; oczywiście w sensie gospodarczym. Na pewno wzrost presji inflacyjnej, a co za tym idzie stóp procentowych bardzo pomógł bankom, zyskały też spółki surowcowe, bo okazuje się, że posiadanie własnej bazy surowcowej to jest duża przewaga w sytuacji wojennej. Mamy też mniejsze spółki, które produkują na rzecz armii, więc ich kursy również wzrosły. Natomiast wszystkie pozostałe branże w mniejszym stopniu mogą zamortyzować skutki, choćby wzrostu cen surowców, więc dla nich przyszły ciężkie czasy.
PG: Inwestycje zagraniczne w Polsce będą rosły, czy spadną?
Reklama
MD: Bardzo się zmienią, jeśli chodzi o strukturę i tu bym wyróżnił trzy dystanse czasowe. W krótkoterminowym okresie tzw. inwestorzy portfelowi (czyli tacy którzy w pojedyncze aktywo lokują relatywnie małą kwotę, za to w bardzo dużo aktywów, np. w obligacje skarbowe czy akcje), szczególnie ci bardziej konserwatywni, bardzo się przestraszyli. Polska jawiła im się trochę jako kraj przyfrontowy. Średnioterminowo, co zresztą inwestorzy podkreślają - jest duża wiara w polską gospodarkę. Mamy dobre wyniki fundamentalne, bardzo dobre wzrosty produkcji przemysłowej, wzrost konsumpcji, więc wydaje się, że ci inwestorzy o mocniejszych nerwach zostaną, a nawet mogą napływać. A długoterminowo, czyli inwestycje trwałe w tzw. realnej gospodarce, czyli inwestor strategiczny, który np. chce wybudować fabrykę, to tu widzimy olbrzymie zainteresowanie, szczególnie inwestorów amerykańskich. Zwłaszcza tych, którzy są powiązani z szeroko rozumianym sektorem obronnym, począwszy od firm produkujących podzespoły dla sprzętu bojowego. Widać, że polskie zakupy w Stanach wzrastają, więc dobrze ich zdaniem być tu, na miejscu. Producenci, który konkurują o polskie zamówienia wiedzą, że łatwiej będzie zdobyć zamówienie, jeśli jakaś forma produkcji będzie zlokalizowana u nas. Ponadto wszystkie pozostałe firmy, które w jakimś stopniu są powiązane z armią i ją obsługują. Natomiast w zakresie cywilnym jest pewne wstrzymanie, czy odkładanie decyzji inwestycyjnych. Podobnie jest w debiutach giełdowych, które wiele firm odkłada i czeka na większą normalizację, choćby w łańcuchach dostaw. Choć Rosja i Ukraina odpowiadały jedynie za 5 % polskiego handlu zagranicznego, czyli niedużo, to jednak jakieś powiązania widać, więc występuje trochę takie wyczekiwanie, na - jak się mówi - zakończenie aktywnych działań zbrojnych.
PG: Co by Pan podpowiedział polskim przedsiębiorcom na najbliższy rok i na kolejne lata?
MD: Wyróżniłbym trzy aspekty. Pierwszy: widać, że polska gospodarka rozwija się dobrze i warto tę falę dobrego rozwoju wykorzystać. Oczywiście trzeba to robić inteligentnie, bo mamy cały czas rosnące szybciej niż inflacja koszty pracy, prawdopodobnie trwale utrzymają się wysokie ceny surowców, szczególnie energetycznych. Wyzwaniem więc pozostaje, jak zmniejszyć praco- i energochłonność procesów wytwórczych. Pierwszym zadaniem przedsiębiorców jest więc poszukiwanie możliwości inwestycyjnych dla zachowania zdolności produkcyjnych, ale i zmiana struktury wytwarzania.
Drugi element, to lokowanie nadwyżek finansowych. Tu widać, że pomimo podwyżek stóp procentowych wszystkie instrumenty typu udziałowego są lepsze, dają większe zabezpieczenie przeciw inflacji, niż instrumenty typu obligacje, czy lokaty. Choć, aby lepiej chronić swoje oszczędności przed inflacją, trzeba pogodzić się z troszkę większym ryzykiem. I ostatni element to obserwowanie, jak się będzie zmieniać polska polityka gospodarcza, przemysłowa, bo to może być dla wielu przedsiębiorców okazja. Nieuniknionym jest poszukiwanie rozwiązań w zakresie tzw. dual use, czyli podwójnego zastosowania. Przykładem tego może być inwestycja w CPK (Centralny Port Komunikacyjny), kwestie nowych materiałów, budowa rezerw strategicznych. Mnóstwo okazji biznesowych będzie pojawiać się w związku ze zmianą paradygmatu gospodarczego w kierunku podwójnych zastosowań, gdzie kwestie bezpieczeństwa będą stawać bardzo wysoko.