Reklama

Bezpieczeństwo na drogach i trzeźwość kierowców

Niedziela Ogólnopolska 11/2008, str. 30

Archiwum: Fundacji „Kierowca bezpieczny”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Cezary Chwilczyński: - Witam serdecznie kierowcę rajdowego i posła do Parlamentu Europejskiego. Który tytuł jest teraz ważniejszy w Pana życiu?

Krzysztof Hołowczyc: - W życiu człowieka przychodzi czas, że trzeba poważnie pomyśleć o tym, co można zrobić dla innych, co dzieje się w Polsce, w Europie. Ja, oczywiście, jestem realistą i nie będę mówił o tym, jak będę się starał zmieniać ten wielki organizm, jakim jest zjednoczona Europa. Myślę raczej o tym, co zrobić, żeby na polskich drogach było bezpieczniej - takie stawiam sobie zadania w Parlamencie Europejskim. Tak naprawdę w głębi serca jestem sportowcem, kierowcą rajdowym, a nie politykiem.

- W jaki sposób można poprawić stan bezpieczeństwa komunikacyjnego w Europie, a przede wszystkim w Polsce?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Obecnie bardzo odstajemy od tych krajów, które mogłyby być dla nas wzorem - myślę o Wielkiej Brytanii, Francji czy krajach skandynawskich. Przyznam, że jest naprawdę sporo do zrobienia. Przez wiele lat obserwowałem, co się dzieje na polskich drogach, i doszedłem do wniosku, że kolejne ekipy rządzące omijały, niestety, problem stanu naszych dróg i bezpieczeństwa na nich. Mówiło się o tym wyłącznie podczas kampanii wyborczych, a później nikt z tych obietnic się nie wywiązywał. Dlatego kilka lat temu powołałem Fundację „Kierowca Bezpieczny”, żeby móc zrobić coś konkretnego dla nas, kierowców. Dla mnie jest to bardzo ważna sprawa i myślę, że jako europoseł będę miał większy wpływ na to, by pewne konkretne działania wreszcie rozpocząć.

- Panie Pośle, kraje Europy Zachodniej mają najnowocześniejsze drogi, system monitoringu, świetne oznakowanie, a mimo to codziennie na drogach Europy ginie średnio 110 osób. Jest to w skali kontynentu 40-50 tys. rocznie. Największa liczba wypadków śmiertelnych dotyczy osób poniżej 40. roku życia. To przerażająca perspektywa statystyczna...

- Oczywiście, te statystyki są przerażające. Niestety, wszędzie, gdzie jest duże natężenie ruchu, prędkość, możliwość błędu człowieka, istnieje ryzyko wypadku. Dlaczego dotyczy to częściej młodych ludzi? Z prostej przyczyny: oni są bardziej aktywni i mają większą potrzebę podróżowania, a przy tym nie mają wystarczającego doświadczenia i zazwyczaj przeceniają swoje umiejętności. Poprawa bezpieczeństwa na drogach to proces długofalowy.

- Temat nadużywania alkoholu, a zwłaszcza pijanych kierowców, jest bardzo ważny. To dramat na polskich drogach. W ciągu roku policjanci „łapią” niemal 200 tys. pijanych kierowców. Ani utrata prawa jazdy na dziesięć lat, ani perspektywa dwóch lat za kratkami nie przekonuje niektórych, by nie siadali pijani za kierownicą. W innych państwach restrykcje wobec pijanych kierowców są bardzo surowe. W jaki sposób ma ewoluować prawo w Polsce, aby każdy, kto wypije alkohol, już nie tak łatwo mógł prowadzić?

Reklama

- Poruszył Ksiądz bardzo istotną sprawę. Z jednej strony oczekujemy, że ktoś coś za nas zrobi. Że jak będzie wysoka kara i strach, że za chwilę ktoś mnie złapie, to nie powinienem jechać po kieliszku. Moglibyśmy doprowadzić ten system kar do takiej sytuacji, że najlepiej byłoby obcinać rękę komuś, kto jedzie po alkoholu. Wiadomo jednak, że tak nie zrobimy i że to nie jest system, który zadziała. Mam wewnętrzne przekonanie, że to jest kwestia pewnej kultury, którą musimy osiągnąć. Człowiek, który siada po spożyciu alkoholu za kierownicą, musi mieć wewnętrzne przekonanie, że robi źle. Ciągle jeszcze wielu ludzi, wsiadając do samochodu, myśli: „Przecież to kawałeczek, więc dojadę, dam radę, nieraz jechałem, uda mi się”. Inną sprawą, którą też trzeba poruszyć, jest przyzwolenie społeczne na to, że ktoś po wypiciu alkoholu siada za kierownicą. Tak nie może być. Tu musimy wyraźnie powiedzieć: ktoś, kto jest nietrzeźwy, jest bardzo niebezpieczny dla nas wszystkich - dla naszych dzieci, bliskich, a także dla innych ludzi, którzy gdzieś tam podróżują. Dopiero wtedy może się zmienić ta sytuacja. Jeżeli wprowadzimy nawet najbardziej srogą karę, to będziemy sobie myśleli: „Przecież mnie się uda”. Jeśli jednak będę wewnętrznie przekonany o tym, że tak nie można, to pomyślę: „Nie, nie siądę po alkoholu za kierownicą, bo będę byle kim dla siebie, będę nikim dla innych, dla swoich bliskich”. Powinna być silna presja społeczna, która nie zezwala na takie zachowania.

- Ta świadomość społeczna, o której Pan mówi, jest bardzo istotna. Dziś podczas spowiedzi penitenci mówią o prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu, więc taka świadomość grzechu już jest. W tym też kontekście chciałem zapytać, jaką rolę mógłby odegrać Kościół w rozwiązaniu problemu pijanych kierowców?

- Bardzo wierzę w pomoc Kościoła w tej kwestii. To jest piękny moment, kiedy jesteśmy na Mszy św., wydaje mi się, że jesteśmy wtedy w trochę innym, lepszym świecie i mamy szansę lepiej przyswoić sobie wszystkie ważne dla nas sprawy. I dużo głębiej wchodzą one w człowieka. Bardzo wierzę w to, że każdy apel z ambony, skierowany zarówno do młodego, jak i dojrzałego człowieka, o niewsiadanie za kierownicę po alkoholu, ma sens. Takie słowa wypowiedziane przez księdza, wypowiedziane w momencie, kiedy jesteśmy duchowo otwarci, mają ogromną wartość. Dlatego nie ukrywam, że jak tylko mogę, współpracuję z ks. Marianem Midurą, duszpasterzem polskich kierowców. Przeprowadzamy razem mnóstwo różnych akcji poświęconych trzeźwości kierowców i w ogóle bezpieczeństwu na drogach.

- Sedno problemu to uwrażliwienie społeczeństwa na nietrzeźwość kierowców. Chodzi o takie sytuacje, gdy np. ktoś w moim towarzystwie spożywa alkohol i chce siąść za kierownicą. Muszę wtedy zrobić wszystko, aby nie wracał do domu samochodem - nawet, zabrać kluczyki...

- Tak, to są proste akcje, w których Episkopat brał już udział. Przykładem jest akcja „Krzyś”, w której chodziło o to, że na imprezie wyznaczamy kierowcę, czyli kogoś, kto nie pije. Po cichu nazywamy go nawet bohaterem, bo jest tym, kto będzie tak naprawdę służył nam wszystkim. Doceniamy go szczególnie. Trzeba być odpowiedzialnym. Myślę, że jest wielka szansa na to, żeby w najbliższych latach sytuacja w Polsce się zmieniła, żebyśmy nie byli krajem, w którym alkohol jest ciągle najczęstszą przyczyną groźnych wypadków.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważanie: Uważaj... naklejają to na samochody

2025-11-21 11:08

[ TEMATY ]

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jaki obraz okazał się najcenniejszy na aukcji, na którą przyjechało ponad tysiąc kolekcjonerów z całego świata? Nie największy. Nie najdroższy. Nie ten, który wszyscy chcieli zdobyć.

Podziel się cytatem Zwykła kartka, krzywe linie, coś, czego nikt nie chciał kupić — nikt, oprócz starego sługi, który kochał syna właściciela. Gdy tylko zapłacił parę drobnych i wziął rysunek do ręki, prowadzący ogłosił koniec aukcji. W testamencie zapisano bowiem jedno: Kto kocha Syna — ten dostaje wszystko.
CZYTAJ DALEJ

Św. Andrzej Dung-Lac

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Pierwsi misjonarze przybyli do Wietnamu w XVI wieku. Przez kolejne trzy stulecia chrześcijanie byli prześladowani za swoją wiarę. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską, zwłaszcza podczas panowania cesarza Minh Manga w latach 1820-40. Andrzej Dung-Lac, który reprezentuje wietnamskich męczenników, urodził się jako Dung An Tran około 1795 r. w biednej pogańskiej rodzinie na północy Wietnamu. W wieku 12 lat wraz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy, przeniósł się do Hanoi. Tam spotkał katechetę, który zapewnił mu jedzenie i schronienie. Przez trzy lata uczył się od niego chrześcijańskiej wiary. Wkrótce przyjął chrzest i imię Andrzej. Nauczywszy się chińskiego i łaciny, sam został katechetą. Został wysłany także na studia teologiczne. 15 marca 1823 r. przyjął święcenia kapłańskie. Jako kapłan w parafii Ke-Dam nieustannie głosił słowo Boże. W 1835 r. został aresztowany po raz pierwszy. Dzięki pieniądzom zebranym przez jego parafian został uwolniony. Żeby uniknąć prześladowań, zmienił swoje imię na Andrzej Lac i przeniósł się do innej prefektury, by tam kontynuować swą pracę misyjną. 10 listopada 1839 r. ponownie go aresztowano, tym razem wspólnie z innym kapłanem Piotrem Thi. Obaj zostali zwolnieni z aresztu po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Po raz trzeci aresztowano ich po zaledwie kilkunastu dniach; trafili do Hanoi.Tam przeszli okrutne tortury. Obaj zostali ścięci mieczem 21 grudnia 1839 r. Oprac. na podstawie: www.brewiarz.pl
CZYTAJ DALEJ

Włącz się w Adwencie w modlitwę o ochronę życia!

2025-11-24 15:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Adwent dla życia

Adobe Stock

30 listopada rozpoczyna się krucjata modlitewna w obronie życia, którą w okresie Adwentu może podjąć każdy zainteresowany.

Pod hasłem „Adwent dla życia” rusza już po raz 10. inicjatywa, do której rokrocznie zaprasza wspólnota Rycerstwa Niepokalanej przy parafii św. Jadwigi Śląskiej w Zielonej Górze. – Krucjata polega na wybraniu minimum pół godziny modlitwy w czasie jej trwania w intencji obrony życia – mówi Elżbieta Banaszkiewicz, odpowiedzialna za organizację krucjaty.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję