Trzeci dzień mistrzostw okazał się bardzo udany dla biało-czerwonych, choć pogoda mocno pokrzyżowała plany organizatorów. Burza z piorunami, jaka przeszła przed południem nad Duisburgiem, sprawiła, że program startów został przesunięty o kilka godzin. Dlatego też niektóre finały mniejszej rangi (B i C) rozgrywane były już późnym popołudniem.
Już pierwszy finał przyniósł medal polskiej ekipie. Kanadyjkarz Oleksii Koliadych, ubiegłoroczny mistrz świata w nieolimpijskiej konkurencji C1 200 m, tym razem był trzeci. Triumfował Uzbek Artur Gulijew.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kilka minut później na torze pojawiła się Dorota Borowska, która w tym roku zdobyła złoty medal Igrzysk Europejskich w Krakowie. Kanadyjkarka NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki liczyła co najmniej na podium i przy okazji wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej – to dawało zajęcie piątego miejsca. Tymczasem słabo zaczęła swój bieg i nie była w stanie skutecznie rywalizować z przeciwniczkami. Ósma lokata na ten moment nie daje jej prawa startu na igrzyskach. Może jednak zdarzyć się sytuacja, że zawodniczki, które finiszowały przed nią zdobędą przepustki olimpijskie na dwójkach (na dystanse 500 m), a wówczas kolejne uczestniczki finału otrzymają kwalifikację.
Reklama
Potem w roli głównej wystąpiły podopieczne Tomasz Kryka. "Atomówki" w składzie: Maryna Klatt i Helena Wiśniewska zdobyły złoto w dwójce na 200 m. Dla nich ten start był jednak przetarciem przed rywalizacją na 500 m, bo na tym dystansie walczyć będą o udział w przyszłorocznych igrzyskach.
"To nie do końca był nasz bieg, ale cieszymy się, że udało nam się go wygrać. Trochę się teraz pocieszymy, ale czekają nas ważniejsze starty w dwójce na 500 m jutro i pojutrze" - powiedziała Klatt w rozmowie ze stacją TVP Sport.
Kobieca czwórka (Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol, Dominika Putto), która w ubiegłym roku sięgnęła po złote medale mistrzostw Europy i świata, tym razem musiała uznać wyższość osady Nowej Zelandii, szlakowanej przez multimedalistkę olimpijską Lisę Carrington. Polki w tym sezonie do biegu finałowego też były niepokonane, ale rywalki okazały się jednak wyraźnie lepsze. Biało-czerwone już wcześniej, awansując do finału, zapewniły sobie też przepustki do Paryża.
Nie powiodło się natomiast męskiej czwórce (Jakub Stepun, Przemysław Korsak, Wiktor Leszczyński, Sławomir Witczak) rywalizującej na 500 m, która rzutem na taśmę awansowała do finału. Ze względu na obecność w czołowej dziewiątce tylko jednej załogi spoza Europy, Polacy musieli zająć siódme miejsce, by uzyskać kwalifikację. To okazało się jednak poza ich zasięgiem, bo przypłynęli na ostatniej pozycji. W tej sytuacji kajakarzom pozostała walka o kwalifikację na dwójce na 500 m, w której Stepun startuje z Korsakiem i awansowali już do półfinału. Złote medale w czwórce zdobyli Niemcy.
Reklama
W sobotę rozegrane zostaną kolejne finały, mistrzostwa zakończą się w niedzielę tradycyjnie już wyścigami na 5000 m. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/