Tytuł zapożyczyłam od wieszcza, lecz nie o poezji i nie o Mickiewiczu będzie dziś mowa. Trzynasty dzień miesiąca, i do tego w maju, może mieć tylko jedną Bohaterkę, lecz o Niej za chwilę.
Ostatnio dużo rozmyślam o chrześcijaństwie, o różnych postawach życiowych, modelach zachowań, stereotypach kryjących się pod tym pojęciem. Im więcej rozmyślam, tym więcej mam pytań. Do niedawna mocno mnie to niepokoiło. Bądź co bądź żyję na tym świecie już dość długo, czytam niemało, staram się słuchać mądrzejszych od siebie, a mimo to stosik pytań zamiast się kurczyć, z każdym rokiem rośnie. Pocieszałam się nieco słowami ks. Twardowskiego, że „Wiara to jest ciągłe szukanie, ciągłe wątpliwości, wiara nie oznacza kamiennego spokoju, braku rozdarcia. W tym także jest podobna do miłości. Nawet wiara prosta nie istnieje bez niepokoju”. Ale i to było jedynie chwilowe pocieszenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Od pewnego czasu odkrywam jednak, że właśnie na tym niepokoju opiera się chrześcijaństwo. Z niepewności rodzą się pytania, ważne pytania zadawane sobie i Bogu. Pytania prowadzące „w górę strumienia”. Świetną egzemplifikacją tego, o czym mówię, jest scena Zwiastowania.
Reklama
Przymknijcie oczy, spróbujcie to sobie zwizualizować. Anioł staje przed młodziutką Maryją i obiecuje Jej niepojęte, fantastyczne rzeczy, tron praojca Dawida dla Jej Syna, który będzie dzieckiem samego Boga. Zwróćcie jednak uwagę na to, co robi Maryja. Nie zaczyna trząść się ze strachu, choć wrażenie musiało być niemałe, nie reaguje ani histerycznie, ani huraoptymistycznie, nie mówi: „Dobrze, aniele, działamy”. Nic z tych rzeczy. Maryja zadaje konkretne, racjonalne pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34).
Ta scena jest jedną z moich ulubionych w całym Piśmie Świętym. Jest kapitalna! W tej krótkiej wymianie zdań zawiera się bowiem kwintesencja chrześcijaństwa. Maryja nie udaje kogoś, kim nie jest. Gdy w Jej sercu rodzi się wątpliwość, nie tłumi jej, nie walczy, nie stara się bagatelizować swojej niepewności, nie ulega konwenansom, nie powtarza zasłyszanych sloganów, nie zastanawia się, czy wypada o coś pytać w takich okolicznościach, bo może głupio wyjdzie, że nie wie...
Maryja nie poddaje się tym wszystkim schematom. Gdy natrafia w swym wnętrzu na niepewność, prosi sługę Bożego o wyjaśnienie. Zadaje pytanie.
Dla mnie w tym jednym pytaniu zawiera się kwintesencja wiary. Bo jak pisała Noblistka: „Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza”. Piękniejsza, bo jest szansą spotkania z Bogiem, zadania Mu pytania, którego On nigdy nie pozostawi bez odpowiedzi.
Maria Paszyńska, pisarka, prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci