Pamiętam dokładnie, kiedy po raz pierwszy usłyszałam piosenkę opatrzoną tym tytułem, którą dla Edyty Geppert napisali Seweryn Krajewski i Agnieszka Osiecka. Miałam 12 lat. Trwał festiwal w Opolu, a ja stałam przed ekranem telewizora jak zaklęta.
Nie mogłam oddychać z zachwytu. To był dla mnie utwór idealny pod każdym względem. Delikatność pieśniarki i moc jej głosu, doskonała interpretacja jeszcze doskonalszych słów i ta muzyka, uderzająca prosto w struny mojej duszy...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Choć podobnych olśnień miałam przedtem i potem w życiu tysiące, niewiele z nich pamiętam. Większość rozpalała się wielkim płomieniem, ale przypominało to raczej dolanie benzyny do papierowego ogniska. Z tą piosenką jest inaczej, bo płomień, który wówczas zapłonął, cały czas się we mnie tli, czasami zmieniając się znów w wielki ogień. Idę o zakład, że każdy z nas ma taką piosenkę, książkę, film, które na różnych etapach życia pokazują nam coś innego, lecz wzbudzają wciąż ten sam zachwyt.
„Że nie załatwią mi urlopu od pogardy”; „Że na koniec się dowiem: ot, tak się toczy świat”; „Że nie mówiłaś mi, jak szczęście kraść spod lady”; „Pieszczoty szarej tych umęczonych dni nie żal mi”... Niemal każdy wers jest dla mnie jak osobny poemat i co ważniejsze – przyczynek do rozmyślań.
Reklama
Ostatnio przeprowadziłam eksperyment i puściłam to opolskie wykonanie moim dzieciom. Choć piosenka trwa ponad 5 minut, a one zawsze mają przecież coś bardzo ważnego do zrobienia, tym razem przystanęły. Wiem, że jeszcze nie pojmują sensu tych słów – na rozumienie poezji przyjdzie jeszcze czas. Na razie tylko odczuwały.
Mam wrażenie, że w dzisiejszym świecie wychowanie estetyczne i edukacja przez sztukę są jakoś nieobecne. Wozimy dzieci na zajęcia sportowe, językowe, robotykę, ale zbyt mało dbamy o ich wrażliwość. Nawet lekcje gry na instrumencie czy śpiewu często są traktowane jako kolejne wyzwanie do zaliczenia, umiejętność do zdobycia. I żeby była jasność: nie chodzi mi o to, że jest to coś złego. Przeciwnie – każda nowa umiejętność rozwija dzieci i ubogaca.
Tylko nierzadko gubi się gdzieś zdolność interpretacji, poczucia muzyki, przyjrzenia się temu, jakie emocje w nas wzbudza, jakie obrazy przywołuje. Zdolność odczuwania jest materią szczególnie delikatną i wymaga specjalnego pielęgnowania, bo wrażliwość jest podwaliną empatii, bez której nasze życie w ogóle i funkcjonowanie w relacjach byłyby trudne. To empatia jest bodajże najsilniejszym hamulcem agresywnych zachowań, to dzięki niej możemy współodczuwać i jesteśmy w stanie spojrzeć na daną sytuację z perspektywy innej osoby, a co za tym idzie – próbować zrozumieć drugiego człowieka.
Reklama
Spójrzcie na małe dzieci: gdy jedno zaczyna płakać, inne często również wybuchają płaczem. Przyjrzyjcie się temu, z jaką łatwością wybuchają szczerym śmiechem w towarzystwie tych, którzy się śmieją. Albo jak się zachowują, gdy widzą, że ktoś jest zmartwiony. Zwykle zaczynają taką osobę głaskać, przytulać, okazywać jej troskę, zainteresowanie. To koi, nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, że nie zrozumiałyby przyczyn naszego zmartwienia. Już jednak sama ich obecność i takie proste pokazanie: „jestem przy tobie”, wystarcza, byśmy poczuli się lepiej.
Kiedy zanika ta zdolność? Kiedy zaczynamy się wstydzić okazywania uczuć, bliskości? I czy rzeczywiście musimy tę zdolność z biegiem lat zatracić?
Tej zimy szczególną popularnością cieszyło się morsowanie. Skoro organizm można hartować, odpowiednimi ćwiczeniami i oddechem rozwijać jego zdolności adaptowania do zimna, to dlaczego nie robić tego samego z naszym wnętrzem, z wrażliwością?
Potrzeba przecież tak niewiele, a wrażliwsi ludzie, co jest udowodnione naukowo, budują zwykle lepiej funkcjonujące struktury społeczne.
Zamiast żałować, że jest tak, jak jest, że panują znieczulica, grubiaństwo, nieuprzejmość – warto zrobić coś, by było lepiej. Zadbać o wrażliwość.