Wbrew przekonaniu wielu miłośników Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego, Msza nie zawsze wyglądała tak samo i na przestrzeni wieków dochodziło w niej do wielu drobnych zmian. Jedne elementy dodawano, drugie usuwano, inne przenoszono z miejsca na miejsce. Kościół miał zawsze świadomość tego, że to nie ryt lub forma jest pierwszorzędna, ale najważniejsze w liturgii jest właściwe oddanie chwały Bogu i doznanie uświęcenia przez łaskę.
Zmiany w formie, ciągłość w treści
Historia ujawnia wiele przykładów, że Kościół przekazuje niezmienne nauczanie i zachowuje ciągłość Tradycji, choć zmienia się forma wyrazu tychże. Przykładowo Ojcowie Kościoła już od pierwszych wieków nauczali, że Msza jest zarówno ucztą, jak i ofiarą. Niestety, w wyniku rewolucji protestanckiej, został zasiany kąkol herezji twierdzącej, że Msza to wyłącznie uczta. Odpowiedzią Kościoła było stanowcze podkreślenie na Soborze Trydenckim ofiarniczego charakteru Mszy, czemu dano wyraz w obrzędach Mszału z 1570 r. Kiedy po czterystu latach stwierdzono, że protestanci poszli swoją drogą, a ich myślenie nie zagraża już jedności Kościoła katolickiego, ponownie odważono się na rozwinięcie teologii uczty. Zmieniało się zatem rozłożenie akcentów, ale sedno pozostało niezmienne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Podobnie rzecz się ma z Komunią pod postacią chleba i wina dla wiernych świeckich. W średniowieczu pojawiła się herezja, która głosiła, że Komunię w ważny sposób przyjmuje się tylko sub utraque specie, czyli pod obiema postaciami. By ograniczyć wpływy utrakwistów, Kościół stanowczo zabronił praktyki udzielania Komunii w ten sposób. Jak czytamy w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego „ponieważ dziś bynajmniej nie poddaje się w wątpliwość teologicznych zasad o pełnej mocy Komunii, gdy przyjmuje się Eucharystię pod jedną postacią chleba, Sobór pozwolił przyjmować niekiedy Komunię pod obiema postaciami”.
Zerwanie ciągłości?
Często coś, co na pierwszy rzut oka jawi się jako sprzeczne, w rzeczywistości wyraża jedną myśl. Gdy proboszcz zimą przypomina parafianom wchodzącym do kościoła, by zamykali za sobą drzwi, nie zaprzecza samemu sobie, jeśli latem prosił, by drzwi pozostawały otwarte. Zasadą jest komfort parafian, który latem wyraża się w wietrzeniu, a zimą w utrzymywaniu szczelności budynku. Podobnie rzecz się ma w liturgii i dotyczących jej przepisach. Święta Matka Kościół dba o nasze duchowe dobro i jako dobre dzieci powinniśmy dać się jej prowadzić, niezależnie od prywatnych preferencji.
Kiedy w połowie lipca papież Franciszek przypomniał, że Novus Ordo Missae (tzw. Msza posoborowa) jest jedynym wyrazem wiary Kościoła, nie powiedział niczego nowego. Nie doszło do zerwania ciągłości. Już Paweł VI zaznaczał, że „nowa” i „stara” Msza są tym samym lex orandi, czyli modlitewnym wyrazem jednej, niezmiennej wiary, o czym przypomina wprowadzenie do Mszału: „oba Mszały Rzymskie, chociaż dzielą je cztery wieki, zawierają jedną i tę samą tradycję. Jeśli zaś rozważymy wewnętrzne elementy tej tradycji, zrozumiemy, jak wspaniale drugi Mszał udoskonala pierwszy”.