Na początku dwie księżowskie anegdoty. Kiedyś żalił się jeden proboszcz, że nie wie, co wikary, jego współpracownik, robi w dniu wolnym, a przynajmniej gdzie jedzie i z kim. Zapytałem wtedy z uśmiechem: „A wie ksiądz, co robił Pan Bóg w siódmym dniu według opisu stworzenia świata?”. „Odpoczywał”. „Tak. Tak mówi Biblia. Ale co dokładnie robił w swoim dniu wolnym i z kim?”. „Nie wiem”. „No właśnie. Biblia nie mówi nic. Co nas bowiem obchodzi, co kto robi na wolnym? Ważne, że odpoczywa”.
Innym razem to ja zapytałem, ale już innego proboszcza: „Gdzie ksiądz jedzie na wakacje w tym roku?”. Usłyszałem tylko: „Wojtek, Wojtek. Papież nie wie, biskup nie wie, moja mama nie wie, a ty chcesz wiedzieć?”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Anegdot mogłoby być więcej i chociaż może ciągle nas interesują szczegóły z urlopów i odpoczynków wszelakich, spróbujmy popatrzeć na sprawę odpoczynku trochę bardziej ogólnie oraz z perspektywy Biblii.
Harmonia
Reklama
Przede wszystkim konieczna jest harmonia, czyli odpowiedni czas na pracę i na odpoczynek. Zatem tak jak ze snem, jedzeniem i piciem oraz wieloma innymi sprawami można przedobrzyć, jeśli nie zachowa się proporcji. W opisie stworzenia świata autor biblijny, mówiąc o tym, że Bóg pracował sześć dni a siódmego odpoczął (por. Rdz 2, 2), owszem buduje podwaliny pod teologię szabatu, ale również przemyca w ten sposób prawdę obecną w każdej kulturze i religii: są dni pracy i są dni odpoczynku.
O harmonii mówi również Jezus do swoich uczniów: „Wypocznijcie nieco” (Mk 6, 31). „Nieco” to tłumaczenie greckiego słowa oligos, które w rodzaju nijakim może oznaczać „trochę, przez krótki czas, niewiele”. To bardzo symptomatyczne, że Jezus dodaje to słowo. Przecież wystarczyło powiedzieć: „wypocznijcie” i zdanie Jezusa nie straciłoby żadnego sensu. Dookreślenie „nieco” przypomina nam o harmonii między pracą a odpoczynkiem.
Pamiętam jeszcze z czasów studiów doktoranckich w Jerozolimie, jak nasz dziekan powiedział: „Zróbcie sobie wakacje od pisania doktoratu, ale nie za długie, miesiąc maksimum, bo jak będą za długie, to ciężko wam będzie wrócić do pracy”.
Problem z naszym odpoczywaniem może się brać stąd, że mamy zaburzoną harmonię między pracą a odpoczynkiem. Niektórzy pracują tak wiele, że nie są w stanie zregenerować się w czasie, w którym odpoczywają. Może być też jednak tak, że niektórzy wypoczywają zbyt długo. Pracują tak mało, że odpoczynek staje się dla nich nudą, męczarnią, średnio brzmiącym marzeniem. Ciężko się odpoczywa, jeśli wcześniej się nie pracuje. To trochę tak jak ze studentami. Trudno cieszyć się w pełni wakacjami, gdy większość egzaminów czeka, irytująco, we wrześniu.
Ludzie
Reklama
Zanim padły słowa: „Wypocznijcie nieco”, Jezus powiedział: „Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie” (Mk 6, 31). Ewangelista nawet uzasadnia słowa Jezusa: „Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu” (Mk 6, 31). Ludzie mogą męczyć, ale mogą też pomóc w odpoczywaniu. Raczej ciężko będzie odpocząć lekarzowi z pacjentami, nauczycielowi z dziećmi ze swej klasy czy z kolegami z pracy. Ale już całkiem inaczej się odpoczywa, gdy spędza się czas z kimś, kogo się lubi, przy kim czuje się swobodnie, kto nie będzie irytował i krępował. To Jezusowe „sami osobno” nie znaczy, że muszą odpoczywać w pojedynkę. Chodzi o to, by w czasie odpoczynku byli tylko uczniowie, byli tylko ci, którzy są sobie bliscy.
Jeden z roczników moich studentów był bardzo zgrany. Lubili się i często spędzali ze sobą czas. Zapytałem ich przed wyjściem w góry: „Skoro tak bardzo się lubicie, czy bylibyście w stanie spędzić jeden dzień w górach we dwójkę z każdym ze studentów z roku?”. Odpowiedź była szczera: „Lubimy się bardzo jako rocznik, ale żeby spędzić cały dzień, to jednak nie z każdym byśmy chcieli iść we dwójkę”. Potem poszliśmy krok dalej w dyskusji: „Popatrzcie. Z obcym człowiekiem możemy wypić kawę, zjeść obiad. Z kimś z rodziny czy kolegą, z którym nie ma szczególnych relacji, można pogadać godzinę czy dwie. Żeby jednak spędzić ze sobą dzień razem, trzeba się naprawdę lubić, a co dopiero cały tydzień, już nie mówiąc o całym życiu. To już musi być miłość. Wypoczynek to nie praca. Nawet w pracy lepiej się układa, jak są dobre relacje, ale w wypoczynku dobre relacje są absolutnie konieczną podstawą. Im bardziej kochamy, tym bardziej wypoczywamy przy ludziach, których kochamy”.
Zmiana
Reklama
W tym samym zdaniu o odpoczynku Jezus mówi: „Pójdźcie na pustkowie” (por. Mk 6, 31). Dlaczego Jezus nie proponuje im wypoczynku w swoich domach? Być może dlatego, że nie dałoby to gwarancji odpoczynku od tłumu. A na pewno jest to dobre zdanie, by przypomnieć, że są takie miejsca, w których odpoczywa się lepiej, i są takie, które męczą. Z miejscami jest jak z ludźmi – trzeba szukać takich, które pozwolą wypocząć.
Jesteśmy różni i dlatego w tej sprawie nie ma co patrzeć na innych, że jadą nad morze, nad jeziora, w góry, udają się za granicę, chodzą na pielgrzymki czy zamykają się na rekolekcjach. Tu trzeba znaleźć swoje osobiste miejsce odpoczynku. I nie przejmować się, jeśli nawet nie będziemy zrozumiani przez innych. Tata jednego z kolegów ze studiów rzymskich miał zwyczaj raz na 4 lata brać cały urlop na mistrzostwa świata w piłce nożnej. Piwo, zagrycha, spokój w domu, wszystkie mecze z komentarzami – i cieszył się takimi wakacjami jak dziecko. To był jego sposób na odpoczynek.
Łaska
Innym, może mniej znanym elementem wypoczynku jest wyzbycie się grzechów. Izajasz powiedział dobitnie: „Nie ma pokoju – mówi Bóg mój – dla bezbożnych” (Iz 57, 21). Apokalipsa wcale nie w delikatniejszym tonie stwierdzi, że „nie mają odpoczynku we dnie ani w nocy czciciele Bestii i jej obrazu” (Ap 14, 11).
Może nie wielką praktyką, ale dosyć powszechnym zwyczajem jest, że niektórzy przychodzą do spowiedzi po wakacjach. Bo ciężko było z Mszą św. niedzielną, bo odłożona została na bok całkowicie modlitwa, bo balangi przekraczające prawie wszystkie granice i wakacyjne przygody, bo jak „morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew”, to i w głowie zaszumi szybciej, syreny łatwiej usłyszeć i złotko może pociągnąć choć nie nasze...
Reklama
Nie da się jednak wypoczywać w grzechu. Sumienie gryzie. Grzechy ciążą. Myśli nie dają spokoju. Dużo lżej jest na sercu, jeśli człowiek żyje w łasce uświęcającej. Dlatego o wiele lepszą formą byłaby spowiedź przed urlopem, żeby z lekkim sercem wyjechać na wypoczynek.
Planowanie
Jezus pewnego dnia powiedział: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 28-30). Logika tej wypowiedzi jest przedziwna. Jezus wie, że jesteśmy zmęczeni. Zaprasza więc, żebyśmy przyszli do Niego. To jest jeszcze zrozumiałe. Ale niezrozumiałe jest to, że zamiast powiedzieć, iż On zabierze nasze ciężary, czyli jarzma, albo pomoże nam je dźwigać, to mówi, że On da nam swoje. A przecież jesteśmy wystarczająco zmęczeni, żeby dźwigać jeszcze Jego ciężar. To jednak tylko pozorna nielogiczność. Mówiąc językiem górskim czy pielgrzymkowym, Jezus mówi: „Weź mój plecak. Zobaczysz, jak się go dobrze niesie. Zostaw swój mnie, a weź i nieś mój”. Dlaczego? Bo tylko Jezus wie, ile jesteśmy w stanie udźwignąć. Jak dobry ojciec czy matka wiedzą lepiej od dorastającego dziecka, co dziecko potrafi, a co jest tylko jego źle wykalkulowanym marzeniem. Jezus zaprasza nas w tej wypowiedzi do zrozumienia, że jesteśmy w życiu bardzo często przemęczeni, bo nie robimy tego, co jest Jego wolą, tylko żyjemy według naszych planów. A nasze plany nie tyle mówią o naszych możliwościach, ile o naszych pragnieniach. A to, że się coś chce, to nie znaczy, że się może.
Jesteśmy często przemęczeni prawdopodobnie dlatego, że zbyt dużo wzięliśmy na siebie. Dlatego, że wciąż to my chcemy być panami swego życia. To nie jest łatwe i wcale nie jest oczywiste przyjąć Jezusa za swojego Pana i zrozumieć, co jest Jego wolą, a co tylko naszą. Ale to jest warunek absolutnie niezbędny do tego, żeby się w życiu nie zamęczyć. Prorok Izajasz powiedział o tym tak: „On daje siłę zmęczonemu i pomnaża moc bezsilnego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się, słabnąc, młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą” (Iz 40, 29-31).
Może to jest najważniejszy klucz do odpoczynku: zaufać Panu Bogu, że nasze życie, plany i zamierzenia ostatecznie są w Jego rękach i w Jego sercu. W prosty sposób przypomina o tym napis przed wejściem do kościoła Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na górze Ślęża: Homo proponit. Deus disponit – Człowiek planuje. Bóg decyduje.
Autor jest rekolekcjonistą, adiunktem w Katedrze Egzegezy Starego Testamentu na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Prowadzi stronę: www.wegrzyniak.com .